Dom Zdrojowy Marco/Livadia
Podobno już w 1901 r. istniał już na jeziorem zakład gastronomiczno-ogródkowy Hermanna Marco, ściągający wycieczkowiczów z Poznania oraz innych miejscowości położonych nad linią kolejową. Z tego powodu burmistrz wystąpił do zarządu kolei o obniżkę cen biletów.
Hermann Marco przybył do Swarzędza z Krymu gdzie pracował jako ogrodnik w Ogrodach Carskich przy Pałacu "Livadia" (obiekt ten istnieje do dziś). Po przybyciu do Swarzędza otworzył Uzdrowisko Livadia (Luftkurort Livadia).
Hermann Marco był właścicielem ogrodu, zespołu budynków oraz przystani nad Jeziorem Swarzędzkim.
Podobno nawet mieszkańcy Poznania na początku XX w. przyjeżdżali tutaj specjalnym pociągiem, żeby wypocząć w ogrodzie i restauracji Hermana Marco. Obecnie w tym miejscu znajduje się Dom Akcji Katolickiej.
Hermann Marco był również członkiem rady szkolnej (szkoła ewangelicka) w 1902 r.
Raz do roku do Prowincji Poznańskiej przybywał kinematograf z filmem o tematyce morskiej, zatrzymując się również na jeden dzień w Swarzędzu. Pokazy i spotkania odbywały się początkowo w hotelu Juliusa Goerlta, aby następnie przenieść się do lokalu Hermanna Marco.
W Swarzędzu żyły 3 pokolenia rodziny Marco. Później rodzina przeniosła się do Niemiec.
Jest bardzo interesujący, aczkolwiek myślę, że trochę zapomniany fragment historii Swarzędza. Jeśli macie Państwo jakieś informacje dotyczące tego obiektu poproszę o kontakt.
[…]W 1908 r. na brak gotówki, którą zainwestować mógłby w rodzinny interes, narzekać zaczął syn właściciela (jego imienia nie poznajemy). Planując wzięcie dużej pożyczki zwrócił się do organizacji, która dawała najlepsze warunki, czyli do Hakaty. Ormianin Hermann Marco, właściciel ogrodu o nawiązującej do najlepszych światowych miejsc rekreacyjnych nazwie Livadia, znany był ze swojej otwartości zarówno na niemieckich, jak i polskich klientów. Tego typu nastawienie niepokoiło niemieckich nacjonalistów, którzy w piśmie do burmistrza Swarzędza z 22 grudnia 1908 r. stwierdzali wprost, że wchodzenie z Polakami w jakiekolwiek związki może wpłynąć na wysokość udzielonej pożyczki. Burmistrz w odpowiedzi nie pozostawił złudzeń, jakie znaczenie dla miejscowych Niemców ma utrzymanie interesu nad jeziorem w rękach dotychczasowego właściciela, sugerując spuszczenie grubej kurtyny na wszelkie negatywne opinie o Hermannie Marco. W piśmie do Berlina wyjaśniał: „niebezpieczeństwo przejścia w polskie ręce pięknie położonego i wyposażonego w przestronną salę założenia ogrodowego jest naprawdę duże, gdyż Polacy podejmują ogromne wysiłki nabycia w pobliżu Poznania sali, w której mogliby odbywać zebrania w języku polskim. Zebrania takie, zgodnie z najnowszą ustawą o stowarzyszeniach, mogą jeszcze odbywać się, z powodu przeważającej ludności polskiej, w okolicach Poznania, w samym Poznaniu jednak już nie. Poprzez utratę restauracji Marco sprawa niemiecka w Swarzędzu i okolicy może zostać narażona na ogromne niebezpieczeństwo, gdyż niemieckie stowarzyszenia i liczni niemieccy chłopi oraz osadnicy zostaną pozbawieni znakomitego miejsca spotkań”.
W piśmie z 14 stycznia 1909 r. Ostmarken-Verein oznajmił, że jest w stanie udzielić pożyczki w wysokości 6000 marek pod warunkiem, że brakujące 3000 dorzuci jeszcze Prezydent Regencji. W sprawę wmieszał się jeszcze po drodze właściciel gospodarstwa
rolnego Gersten Korn z Kobylegopola, dając zapewne dotychczasowym właścicielom jakieś dodatkowe gwarancje finansowe. Wszystko wskazuje więc na to, że młody Marco otrzymał pożyczkę w żądanej wysokości. Nie zmieniło to jednak stosunku właściciela do klienteli polskiej, gdyż już w 1910 r. w gościnnych murach restauracji Marco odbył się zjazd V okręgu Związku Kół Śpiewackich Polskich. Sprawa ta pokazuje, że interesy niemieckie w Swarzędzu były przez Hakatę na bieżąco monitorowane i wspierane, przy dużym zaangażowaniu czynników rządowych. […]
Źródło: Zeszyty swarzędzkie 2011 <--KLIKNIJ TUTAJ
Hermann Marco z osiołkiem Hanne/ Wydawnictwo Fritz Marco