Zapomniana legenda
AUTOR:ANTONI KOBZA
Legenda opowiada o złotym tronie, który podarował na przełomie X i XI wieku Otto III Bolesławowi Chrobremu. Cenny dar znalazł się w jednej ze stolic państwa Polan, a kilkadziesiąt lat później zaginął bez śladu.
W 1000 r. cesarz niemiecki Otto III razem ze swoim dworem przybył z pielgrzymką do Polski, do grobu św. Wojciecha w Gnieźnie. Książę Bolesław Chrobry przyjmował cesarza po królewsku i po królewsku go obdarowywał. Cesarz otrzymał m.in. oddział składający się z 300 wojów, wszystkie srebrne i złote naczynia używane podczas kolejnych uczt, i rzecz wówczas najcenniejszą: relikwie św. Wojciecha w postaci jego ramienia. Podczas zjazdu zapadły ważne decyzje. Otto III zezwolił na utworzenie w Gnieźnie metropolii i wspólnie z Bolesławem na synodzie ustanowił jej diecezje i ich granice oraz zezwolił na koronację władcy Polan. Dary Ottona III dla naszego władcy były równie wspaniałe i godne cesarza. Bolesław otrzymał kopię włóczni św. Maurycego zawierającą fragment gwoździa z krzyża Chrystusa oraz nieco później - jak głosi legenda - tron Karola Wielkiego wykonany ze złota. Odszukał go i wydobył z grobowca w Aachen cesarz Otto III, prawie 200 lat po śmierci Karola.
Podobnie jak włócznię św. Maurycego, uznawano go za symbol władcy suwerennego państwa, jakim było królestwo. Złoty tron pierwszego cesarza wczesnośredniowiecznej Europy umieszczono prawdopodobnie w rezydencji Chrobrego, w grodzie na wyspie Jeziora Lednickiego. Niestety, kilkanaście lat po śmierci króla Bolesława Chrobrego nastały dla Polski bardzo ciężkie czasy.
NAJAZD KSIĘCIA BRZETYSŁAWA
Pod koniec panowania następcy Chrobrego, którym był król Mieszko II i bezpośrednio po jego tragicznej śmierci, zachwiały się podstawy monarchii polskiej. Spowodował to splot niekorzystnych czynników, m.in. powstanie pogańskie, bunt możnowładców, oderwanie się Mazowsza od państwa Polan oraz najazd czeskiego księcia Brzetysława w 1038 r. (lub 1039 r.). Kraj został spustoszony i obrabowany, ale szczególnie ucierpiała Wielkopolska. Wielkie i znaczne grody zostały zdobyte, splądrowane i zniszczone. Najeźdźcy wywieźli bogate wyposażenie katedr i kościołów Poznania, Gniezna, Giecza i Ostrowa Lednickiego. Relikwie św. Wojciecha, jego przyrodniego brata Radzima Gaudentego i Pięciu Braci Męczenników razem z innymi wojennymi łupami trafiły do Czech. Złotego tronu jednak nie wywieziono. Nie ma go w spisie zrabowanych bogactw, który zrobił kilkadziesiąt lat później, skrupulatny czeski kronikarz Kosmas, opisujący wyprawę księcia Brzetysława na Polskę.
GDZIE JEST ZŁOTY TRON?
Jak dalej głosi legenda, na wieść o zbliżających się wojskach czeskich, Polanie ukryli złoty tron, a ludzie, którzy to zrobili, zginęli prawdopodobnie w jakiejś potyczce. Tron pozostaje do dziś w niewiadomym miejscu i czeka na odkrywców. Może tu pojawić się pytanie: dlaczego Polanie, na wieść o zbliżającej się armii czeskiej, nie schowali także innych swoich skarbów, np. złotego krzyża o trzykrotnej wadze dorosłego człowieka (!) i relikwii św. Wojciecha? Znajdowały się one jednak w innym miejscu niż tron, bo w gnieźnieńskiej katedrze i prawdopodobnie stosunkowo niedawno ochrzczonym wiernym nie mieściło się w głowie, że jakiś inny chrześcijanin, a więc także władca Czech, podniesie rękę na święte relikwie. Innymi słowy uznali, że są one bezpieczne w świątyniach, które nikt przecież nie ośmieli się sprofanować rabunkiem. Złoty tron natomiast znajdował się na wyspie lednickiej, zasiadali na nim Bolesław Chrobry i jego syn Mieszko II. W świadomości Polan był ważnym elementem sprawowania władzy świeckiej i dlatego mógł być dla najeźdźców cenną, wojenną zdobyczą – należało więc go ukryć.
Ta piękna legenda, obejmuje prawdopodobnie swym zasięgiem także ziemię swarzędzką. Swarzędz leży między Lednicą a Poznaniem, przy dawnym, ważnym szlaku komunikacyjnym, jaki stanowiła rzeka Cybina z jeziorami, przez które przepływa (Góra, Uzarzewskie, Swarzędzkie).
Ponadto, w pobliżu Swarzędza przebiegał drugi, jak można przypuszczać, ważniejszy jeszcze szlak transportowo– komunikacyjny, tworzony przez jeziora Lednickie i Biezdruchowskie oraz rzekę Główną. Łączył on dwie ważne stolice państwa Polan – Ostrów Lednicki i Poznań, a ściślej Ostrów Tumski. Cybina wpada do Warty na wysokości Ostrowa i stanowiła wówczas naturalne połączenie osad położonych w jej dorzeczu z grodem na Ostrowie. Trudno sobie dziś wyobrazić, aby te niewielkie rzeczki miały dawniej tak duże znaczenie. Obecnie w górnym i środkowym biegu Cybiny i Głównej nie dałoby się przepłynąć jednoosobowym kajakiem. Pamiętać jednak należy, że we wczesnym średniowieczu poziom wód powierzchniowych był wyższy od obecnego o ok. 1 do 1,5 m, a dzisiejsze małe strumyczki były znacznie głębsze i szersze.
Bardzo możliwy jest fakt, że złoty tron, w wojennym zamęcie trafił w okolice Swarzędza i tu został ukryty przed czeską armią. Podczas najazdu panowało w Wielkopolsce wielkie rozprzężenie. Władcy w państwie nie było. Księciu Brzetysławowi udało się bez większego trudu dojść aż do serca Wielkopolski. Nie miał kto organizować obrony kraju, a szczątkową władzę skupiali dostojnicy kościelni oraz komesowie, czyli naczelnicy największych grodów. Możliwe, że ówczesny arcybiskup gnieźnieński Bożuta, który tymczasowo rezydował na Ostrowie Lednickim oraz nieznany z imienia komes, na wieść o zbliżających się czeskich wojskach postanowili ocalić złoty tron przed grabieżą.
MOŻE BYŁO TAK ... ?
W lednickim palatium, arcybiskup, komes oraz rycerz wyznaczony przez nich na dowódcę, ustalili miejsce kryjówki dla skarbu. Miało to być nad Główną, w miejscu gdzie rzeka gwałtownie skręca na południe, a potem na zachód. Dolina jest tam szeroka, a z bagien wystają niewielkie, zarośnięte i niewidoczne dla obcych suche kępy. Omówiono sposób ukrycia tronu, oraz takie oznaczenie tego miejsca, które miało być zrozumiałe tylko dla wtajemniczonych. Następnie dowódca wyprawy wybrał trzech, młodszych od siebie, ale zaprawionych w walce wojów. Cała grupka na znak komesa przeszła do pałacowej kaplicy. Jej wnętrze rozświetlała jedna pochodnia i złoty krzyż na ołtarzu lśnił w chybotliwym blasku rzucając refleksy na relikwiarz w kształcie szkatułki intarsjowanej kością słoniową. Po krótkiej modlitwie odmówionej przez arcybiskupa, drużyna klęcząc złożyła uroczystą przysięgę dochowania tajemnicy. Po błogosławieństwie przygotowano nietypowy ładunek do transportu. Wśród ruchu i zamieszania panującego w grodzie, spowodowanego gorączkowymi przygotowaniami do obrony, grupa czterech wojów z ładunkiem owiniętym grubym lnianym płótnem nie zwróciła niczyjej uwagi. Wyruszyli łodzią z Jeziora Lednickiego, rzeką Główną aż do miejsca, gdzie był bród. Tu zatrzymano się, ponieważ z daleka niosły się głosy obcej mowy, rżenie koni i szczęk broni. Od zachodu zbliżała się wroga armia. Najprawdopodobniej nieprzyjaciel po zdobyciu Poznania ruszył w kierunku Lednicy i Gniezna „północnym” szlakiem (wzdłuż rzeki Głównej). Dowódca grupy wojów bez wahania zadecydował o zmianie trasy i miejsca kryjówki tronu. Pod osłoną wzgórz i lasów przeniesiono cenny ładunek w pobliże osady obronnej na wyspie między Jeziorem Góra, a rzeką Cybiną. Niedaleko, na zachód od osady obronnej także znajdował się bród przez rzekę. Być może wojowie chcieli zatrzymać się w góreckim grodzie na krótki popas, ale po osadzie zostały tylko dymiące zgliszcza. Zniszczenia były prawdopodobnie dziełem jednego z oddziałów czeskiej armii, który dotarł tu wcześniej. Ciał zabitych nie było, ponieważ ludność w porę uciekła i schroniła się w pobliskich przepastnych lasach. Oddział zrezygnował z odpoczynku i korzystając z łodzi miejscowych rybaków, popłynął Cybiną, przez Jezioro Uzarzewskie aż do Jeziora Swarzędzkiego.
WYSPA SKARBÓW?
Osada swarecka, aczkolwiek w pobliżu Poznania, znajdowała się jednak na uboczu. Wśród Polan była znaną miejscowością z tego względu, że w niedawnych jeszcze czasach pogańskich znajdowała się tu kącina (pogańska świątynia) bożka Swaroga – cel pielgrzymek okolicznej ludności. Niewielka wysepka na jeziorze, położona na wprost osady rozłożonej wokół potężnego drewnianego krzyża, postawionego na miejscu dawnej pogańskiej świątyni, wydawała się idealną kryjówką. Można więc przypuszczać, że złoty tron, a raczej krzesło tronowe ze złota – jak chcą niektórzy badacze – zostało ukryte na wyspie, lub co bardziej prawdopodobne, zatopione w jej pobliżu razem z łodzią. Po ukryciu tronu, przeprawiono się wpław na wschodni brzeg jeziora. Doświadczony dowódca zdawał sobie sprawę z ryzyka, jakie niósł za sobą powrót do grodu. Obawiając się, że złoty tron przepadnie, prawdopodobnie pozostawił jakieś znaki wskazujące kryjówkę. Niestety, jak to w czasie wojny bywa, wojowie polegli w potyczce podczas drogi powrotnej lub w obronie grodu na Lednicy i nie zdążyli nikomu przekazać położenia kryjówki. Miejsce ukrycia tronu stało się więc nieznane. Warto dodać, że na początku XX wieku, z dna Jeziora Swarzędzkiego przy brzegu wyspy wydobyto łódź, którą była dłubanka dębowa pochodzącą z X-XI wieku!
Jeszcze w XIX wieku ludność mieszkająca w okolicy Jeziora Lednickiego przekazywała sobie wieść, że złoty tron został zatopiony w lednickim jeziorze. Liczne archeologiczne badania podwodne prowadzone na dnie jeziora nie odkryły jednak tronu. Znaleziono natomiast bardzo dużo mieczy, hełmów, grotów strzał i włóczni z początku XI w., szczególnie wzdłuż tych odcinków dna jeziora, nad którymi znajdowały się mosty łączące wyspę z lądem stałym - zarówno od strony Poznania, jak i od strony Gniezna. Daje nam to obraz zaciekłej, choć nieskutecznej, obrony grodu przed czeską armią.
Minęły stulecia i dopiero w XIX wieku niemieccy badacze, pod wpływem haseł epoki romantyzmu, wczesnośredniowiecznych źródeł oraz legend krążących wśród ludności osiedlonej wokół Jeziora Lednickiego, nagłośnili sprawę cesarskiego tronu. Polscy historycy początkowo z rezerwą, a potem bez zastrzeżeń uznali legendę za wielce prawdopodobną. Najnowszą jej analizę, czyli poszukiwanie owego „ziarna prawdy w legendzie”, przeprowadził Jan Leśny w pracy „Lednickie podanie o tronie monarszym i jego historyczne korzenie” (Studia Lednickie, 1994), w której sugeruje, że chodzi tu o kamienny (a nie złoty) tron, który znajdował się w rezydencji na Ostrowie Lednickim.
Jest jednak duże prawdopodobieństwo, że tron był wielki, ciężki i ze złota, oraz że został ukryty w pobliżu naszego miasta.
Źródło: Zeszyty Swarzędzkie 2009 <--KLIKNIJ TUTAJ