nejczyknejczyknejczyknejczyknejczyknejczyknejczyknejczyknejczyknejczyknejczyk

Ksiądz Tomasz Nejczyk

 

 

AUTOR: AURELIA BARTOSZEK

Ksiądz Tomasz Nejczyk (1865-1918)

– proboszcz swarzędzki

 

Kamienny nagrobek, jeden z najstarszych na cmentarzu przy kościele pw. św. Marcina w Swarzędzu, głosi, że spoczywają pod nim doczesne szczątki proboszcza z przełomu XIX i XX w., proboszcza, którego duszpasterzowanie przypadło na bardzo trudne czasy zaboru pruskiego i I wojny światowej z wszelkimi tego konsekwencjami.

Postać ks. Tomasza Nejczyka najpełniej omówiona została w drugim tomie słownika biograficznego „Księża społecznicy w Wielkopolsce 1894-1919”. Jednak wymogi redakcyjne do tego typu opracowań spowodowały, że jest to omówienie skrótowe, hasłowe. Z kolei opracowania dotyczące dziejów Swarzędza przypominają postać ks. Nejczyka tylko jedno lub dwuzdaniowymi wersami przy omawianiu wydarzeń z historii miasta. Drobne informacje pojawiają się także we wzmiankach w prasie poznańskiej i w kościelnych dziennikach urzędowych oraz dokumentach archiwalnych, nie zostały one jednak w pełni wykorzystane w opracowaniach monograficznych. Także wspólnota katolicka w Swarzędzu nie doczekała się godnej uwagi publikacji, dysponujemy tylko przyczynkami lub materiałami niepublikowanymi, w przeciwieństwie do innych mniejszości wyznaniowych, żyjących tutaj w różnych okresach dziejów.

W przypadku ks. Tomasza Nejczyka – oprócz wpisów w księgach metrykalnych, zachował się odpis aktu urodzenia, podpisany przez proboszcza golejewskiego ks. Stanisława Dalbora, z 28 września 1894 r. Osoba, o której tutaj mowa, miała już wtedy prawie 30 lat. Z odpisu tego dowiadujemy się, że Tomasz Witalis Nejczyk urodził się 9 lutego 1865 r. we wsi Golejewo parafia Golejewko, rodzicami zaś byli Antonina ze Spychałów i Józef Nejczyk. Dziecko zostało ochrzczone trzy dni później, a chrzestnymi byli Tomasz Spychała i Kunegunda Binkowska. Rodzice przyszłego księdza Tomasza zawarli związek małżeński dziewięć lat wcześniej w parafii Dubin (w dekanacie jutrosińskim), skąd pochodziła panna młoda. Dzieliła ich spora różnica wieku, bo aż 19 lat – ojciec był wdowcem i jak można się domyślać – po śmierci pierwszej żony potrzebował pomocy do domu i do gospodarstwa, sytuacja w tamtych czasach często przecież spotykana. W związku z tym, że był znacznie starszy od żony, wcześniej też osierocił swoją rodzinę (zmarł w 1888 r.). Rodzina chyba opuściła wtedy Golejewo, bo ksiądz Nejczyk wspomina w jednym ze swoich listów o chorobie matki, przebywającej u niego w Swarzędzu, gdy był już proboszczem, i o konieczności podjęcia w związku z tym odpowiednich działań. Miał też siostrę, która zmarła, gdy był wikariuszem w Chludowie (w liście do ks. bp. Edwarda Likowskiego z 31 października 1904 r. wspomina o śmierci jedynej siostry „która mi w domu moim zmarła”) i czterech braci: Marcina (ur. 1860), Walentego (ur. 1863), Józefa (ur. 1867) i Mateusza (ur. w 1868), który przez pewien czas był w zarządzie fabryki wyrobów papierowych w Poznaniu4. Czy było to całe jego rodzeństwo – nie udało się ustalić na podstawie materiałów archiwalnych, w grę może przecież wchodzić także rodzeństwo z pierwszego małżeństwa ojca. Wszystkie dzieci ochrzcił ks. Jan Nepomucen Sąchocki, ówczesny proboszcz golejewski.

Młody Nejczyk uczył się w szkole w Chojnie, a później przez rok w Zdunach, aby uzyskać prawo nauczenia w szkołach ludowych, a więc na najniższym szczeblu edukacji w tamtym okresie w zaborze pruskim. Nie ukończył jednak szkoły z braku środków materialnych, wrócił do domu rodzinnego i imał się różnych prac, m.in. wyuczył się zawodu malarza. Mając blisko 21 lat zwrócił się o pomoc do poznańskiego kanonika ks. Witalisa Maryańskiego (1835-1895), kapelana i sekretarza ks. arcybiskupa Mieczysława Ledóchowskiego, a później jego tajnego delegata, gdy arcybiskup uwięziony przez władze pruskie nie mógł bezpośrednio pełnić swoich funkcji. Ks. Maryański znany był także z działalności na rzecz zdolnej młodzieży z ubogich rodzin. Skąd Nejczyk dowiedział się o nim, kto go polecił, trudno już dzisiaj stwierdzić na podstawie zachowanych materiałów archiwalnych. Zaczął jednak szybko nadganiać utracony czas. Po wstępnym przygotowaniu został od października 1887 r. uczniem Gimnazjum Marii Magdaleny w Poznaniu, by po sześciu latach nauki, w r. 1893 przenieść się do gimnazjum w Gryficach (Greifenberg) na Pomorzu, gdzie we wrześniu 1894 r., mając blisko 30 lat zdał egzamin maturalny. Z powodu ograniczonej liczby miejsc dla kandydatów do seminarium duchownego nie został doń przyjęty zaraz po maturze, wyjechał więc do Królestwa Polskiego i tam przez pół roku był nauczycielem dzieci w domu Józefa Koczorowskiego w Rybnie. Dopiero 27 kwietnia 1895 r. został wpisany do grona kleryków Seminarium Duchownego w Poznaniu. Po dwóch semestrach nauki studencki wybryk spowodował usunięcie go z uczelni.

Chcąc jednak dalej studiować teologię i zostać w przyszłości księdzem, przeniósł się do Wrocławia, gdzie na Uniwersytecie w semestrze 1896/1897 odbył studia w tym zakresie i kontynuował je w semestrze 1897/1898 w Akademii w Münster. Dzięki wstawiennictwu swoich niemieckich profesorów (Ślązaków z pochodzenia), ks. Artura Königa i Alojzego Schäfera, poznański arcybiskup ks. Florian Stablewski rozpatrzył pozytywnie jego podanie o ponowne przyjęcie do Seminarium poznańskiego. Już bez przeszkód T. Nejczyk zdał obowiązujące egzaminy z teologii, odbył tzw. practicum w Seminarium w Gnieźnie i tam dnia 12 listopada 1899 r. przyjął z rąk ks. biskupa Antoniego Andrzejewicza święcenia kapłańskie. Miał wtedy 34 lata.

Pierwszą jego placówką wikariuszowską była parafia w Strzałkowie w dekanacie powidzkim (od 1 grudnia 1899 do 1 kwietnia 1901 r.), następnie parafia w Nieparcie w dekanacie jutrosińskim (do 1 stycznia 1902 r.) i kolejno w Chludowie (dekanat rogoziński) i Maniewie w dekanacie obornickim (do końca kwietnia 1905 r.). Od 1 maja 1905 r. podjął pracę duszpasterską w Swarzędzu, najpierw jako wikariusz i jednocześnie zarządca parafii (poprzedni proboszcz, ks. Jan Dambek zmarł w grudniu 1904 r.), zaś od 3 grudnia 1907 r. już jako proboszcz. Przebywał tutaj aż do śmierci, rzadko wyjeżdżając na dłuższe urlopy. Działalność ks. Nejczyka przypadła na trudne lata postępującej germanizacji ziem polskich, choćby wymienić tutaj działalność słynnej Hakaty, zakaz używania języka polskiego na zebraniach stowarzyszeń czy nakaz modlitwy w języku niemieckim w szkołach (strajk dzieci z lat 1906-1907). Jednak ogrom pracy do wykonania w nowej parafii nie przeraził go. Tak jak i większość księży polskich w tym okresie stał się inicjatorem wielu poczynań o charakterze nie tylko religijnym.

Jednym z ważniejszych dokonań ks. Nejczyka było założenie przy pomocy ks. Piotra Wawrzyniaka spółki kredytowo-oszczędnościowej, czyli tzw. Banku Ludowego. Powstał on 13 grudnia 1905 r., a ks. Nejczyk został dyrektorem zarządu i funkcję tę pełnił aż do śmierci. „Dziennik Poznański” zamieścił na swoich łamach następująca informację:

Piszą nam ze Swarzędza: przy współudziale ks. prałata Wawrzyniaka założono z inicjatywy ks. proboszcza Nejczyka Bank ludowy i zapisano go w rejestrze spółkowym. Zarząd tworzą: ks. prob. Nejczyk dyrektor, E. Schleichert podskarbi, J. Niemojowski z Nowejwsi p Swarzędzem kontroler. Do rady nadzorczej należą pp. J. Cabański prezes, T. Staniewski wiceprezes, M. Schleichert, L. Wojciechowski, St. Rybarski. Powołanie do życia Spółki pożyczkowej powitać należy z zadowoleniem, tem więcej, że potrzeba podobnej instytucji, tutaj oddawna dawała się odczuwać. Życzymy jej jak najlepszego rozwoju i „Szczęść Boże! Bank ludowy w Swarzędzu przyjmuje oszczędności od 1 marki na procent, płacąc zależnie od czasu wypowiedzenia 3 i pół do 4 i pół proc. i udziela członkom pożyczek”.

Bank znalazł siedzibę w domu znanego kupca Maksymiliana Schleicherta na Rynku swarzędzkim. Według sprawozdania z walnego zebrania za rok 1907 czysty zysk w poprzednim roku wyniósł 32,58 marek, a obrót 18228,13 marek. Wynik finansowy za rok 1907 wyniósł 259,37 marek, a obrót zamknął się kwotą 50803,87 marek. Jak podaje Stanisław Nawrocki, początkowo Bank liczył 51 członków, by w 1913 osiągnąć liczbę 146 (w tym 3 Niemców). W mieście istniała także niemiecka kasa pożyczkowa, odpowiednik polskiego Banku, silniejsza i z dłuższą tradycją, lecz założony przy współudziale ks. Nejczyka Bank odegrał wielką rolę w gospodarczym wzmocnieniu elementu polskiego w mieście. Oprócz Banku Ludowego w dniu 25 grudnia 1905 r. ks. Nejczyk powołał do życia Towarzystwo Robotników Katolickich. Do tworzenia takich związków, nawiązując do nauki społecznej papieża Leona XIII zawartej w encyklice „Rerum novarum”, zachęcał już w 1893 r. ks. arcybiskup F. Stablewski, który m.in. w „Kościelnym Dzienniku Urzędowym dla Archidiecezji Gnieźnieńskiej i Poznańskiej” zamieścił następujące ogłoszenie dla duchowieństwa: „Wielebnemu Duchowieństwu zalecamy usilnie zakładanie „Katolickich TowarzystwRobotników”, tak potrzebnych dla ochrony ludu, do którego coraznatarczywiej zbliżają się zwolennicy przewrotu [...] ”. Katolickie Towarzystwo Robotników Polskich miało na celu m.in. obronę i szerzenie religijności i dobrych obyczajów w ścisłym związku z kościołem katolickim, krzewienie wiedzy i kultury umysłowej oraz popieranie materialnych interesów członków23. Nie było jednak związkiem zawodowym w dzisiejszym rozumieniu. W spisie kół Towarzystwa zamieszczonym w 1911 r. w „Robotniku”, organie prasowym Związku, podano następujące dane w odniesieniu do Swarzędza:

Swarzędz: liczba członków: 135, ks. patron25: ks. prob. Nejczyk; wicepatron: brak; prezes: Stanisław Lutomski; sekretarz: Walenty Krzyżaniak; wysokość składki związkowej: 13,50 [mk] ”.

Dla członków Towarzystwa ks. Nejczyk założył kasę pośmiertną, a później podobnym wsparciem objął także wdowy po zmarłych członkach. W liście do ks. arcybiskupa E. Likowskiego pisał: „Leżałomi także na sercu, aby tym ludziom w razie wypadku smutnego w rodzinie dopomóc. W tym celu założyłem dnia 29. kwietnia 1906 dla nich Kasę pogrzebową. Odbierają obecnie w razie śmierci członka mk. 40. Wypłacono z kasy tej rodzinie zmarłego dotychczas 1500 mk. ”. I dalej: „Zauważyłem także w parafii, że w razie śmierci mimo istniejącej pośmiertnej kasy robotników, jeszcze ma mój lud do walczenia z biedą. I dlatego założyłem osobna kasę pośmiertną dla kobiet pod dniem 19. września 1909. Obecnie w razie wypadku śmierci którejkolwiek matki chrześcijańskiej pobiera rodzina mk. 50”.

Ożywił także działalność swarzędzkiego Kółka Rolniczego. Powołane wcześniej, bo jak podaje „Rocznik Kółek Rolniczo-Włościańskich w Wielkiem Księstwie Poznańskiem” już 12 sierpnia 1894 r. (a więc za życia poprzedniego proboszcza, choć jego nazwisko nie pojawia się wśród członków zarządu), od dłuższego czasu nie wykazywało większej inicjatywy. Sprawozdania „Rocznika” kilkakrotnie podają informację o nienadesłaniu danych przez kółko swarzędzkie. M.in. w 1910 r. w „Roczniku” znalazł się zapis Kaźmierza Brownsforda:

zato nic nie wiemy o Kółku w Swarzędzu, jest przecież nadzieja, że znajdzie się tam siła, która poprzedniego prezesa dostatecznie zastąpi i Kółko na nowo powoła do życia”.


 

Taka „siła” znalazła sięw osobie ks. Nejczyka. Podjął on funkcję prezesa w 1911 r. i sprawował ją aż do śmierci. „Rocznik Kółek” z 1913 r. przytacza już jego sprawozdanie dotyczące pracy Kółka za rok 1912: „Zarząd: prezes X.prob. Nejczyk, Swarzędz, wiceprezes Andrzej Jeske, Łowencin, sekretarzi skarbnik Fr. Grynia, Swarzędz. Kółko obejmuje gminy:Jasin, Łowencin [Łowęcin], Górtatowo [Gortatowo], Gruszczyn, Antonin,Zalasewo, Swarzędz. W niektórych gminach jak w Jasiniu,Gruszczynie, Górtatowie mieszka tylko 2 lub 3 Polaków. Członkówliczy 21 zwyczajnych i 6 nadzwyczajnych. Nie należy do Kółka 8 gospodarzy.W roku ubiegłym odbyło się 7 zebrań przy udziale 75%

członków i 6 synów gosp. „Poradników” [„Poradnik Gospodarski” tygodnik rolniczy wydawany w Poznaniu] abonuje się 3 egz., Kalendarzy [„Kalendarz Rolniczy”, dodatek do „Poradnika Gospodarskiego”] 6 egz. Rachunkowość prowadzi 1 gospodarz i ks. prezes. Sweprodukty odstawiają niektórzy członkowie do mleczarni w Swarzędzu.Zabawa odbyła się w Łowencinie. Kółko swarzędzkie powiększyłosię w roku 1912 o dwóch nowych członków: pp. Grota i Listewskiegoz Antonina, oprócz tego wstąpiło 6 synów gospodarskichjako członkowie nadzwyczajni. Na zebranie chodzi przeciętnie 16-18członków. Zabezpieczeni od ognia są wszyscy, od gradu 6. Do prowadzeniaksiążkowości nie mogę ich, mimo zachęty, nakłonić, opróczjednego. Zresztą są moi członkowie ludźmi oszczędnymi, dbającymio swoje gospodarstwo; inwentarz u niektórych doborowy. Ci, co należądo Kółka, robią postępy i dobrze się stoją, Dnia 11-go lutegoodwiedził Kółko nasz wicepatron p. dr Szułdrzyński i kierował obradami.Pan wicepatron przedstawiał korzyści, które osiągnąć mogąsynowie gospodarscy, biorąc udział w kursach naukowych, urządzanychz ramienia Patronatu”.

Wykaz zamieszczony w wymienionym „Roczniku” podaje nazwiska członków Kółka (wraz z zawodem i obszarem gospodarstwa w hektarach). W skład swarzędzkiego Kółka wchodziło 6 członków z Łowęcina, 2 z Gruszczyna, 4 z Gortatowa, 2 z Zalasewa, 2 – ze Swarzędza (wsi), 3 – ze Swarzędza (miasta), 1 z Jasinia, 1 z Antonina, łącznie 21 osób.

To dzięki wsparciu członków Kółka Rolniczego udało się m.in. utworzyć Bank Ludowy, co w efekcie miało poważny wpływ na skuteczną obronę polskiej własności przed ekspansją niemieckiej Komisji Kolonizacyjnej.

W 1907 r. z inicjatywy ks. Nejczyka powstał parafialny chór, który przyjął nazwę „Towarzystwo Chóru Kościelnego pod wezwaniem św. Cecylii” i który przetrwał do czasów współczesnych. Ks. Nejczyk pisał: „Brakło tu także w parafii po moim przybyciu śpiewu na chórze.Czułem się zobowiązany, dbając o służbę Bożą i zbudowanie duszludzkości, założyć tu pod dniem 15. Stycznia 1907 chór kościelnypod wezwaniem św. Cecylii.” [pisownia oryginalna]. W momencie założenia chór liczył 17 mężczyzn i 13 „panien”. W Swarzędzu istniał także drugi chór, tj. Chór im. Dembińskiego, założony przy Towarzystwie Przemysłowców, noszący początkowo nazwę „Chór Moniuszko”. Współpraca chóru kościelnego i chóru świeckiego nie układała się jednak najlepiej. Konflikt dotyczył głównie możliwości śpiewu w kościele świeckiego chóru Towarzystwa oraz sprawy zapłaty dla chóru kościelnego za śpiew w czasie uroczystości rodzinnych osób drugiego chóru. Członkowie Chóru Dembińskiego skarżyli się władzom kościelnym na księdza proboszcza, że nie pozwala im śpiewać w kościele, np. w czasie pogrzebu bliskiej im osoby, zastrzegając ten przywilej tylko dla chóru kościelnego. Ten „chóralny” konflikt stał się znany poza granicami Swarzędza i znalazł m.in. oddźwięk na łamach prasy poznańskiej, a szczególnego rozgłosu nabrał w 1910 r. po pogrzebie Henryka Szumana, znanego posła do sejmu pruskiego. Ks. T. Nejczyk był inicjatorem budowy domu katolickiego, który miał służyć jako miejsce spotkań dla członków istniejących towarzystw i bractw. Zbiórka na ten cel trwała od r. 1907 aż do śmierci ks. proboszcza. Zachował się protokół z zebrania założycielskiego komitetu:

Działo się w Swarzędzu dnia 21go kwietnia 1907. Zebrani dziś na posiedzeniu członkowie Tow. Robotników i Tow. Chóru Kościelnego przyjmują do wiadomości jako tu w Swarzędzu został założony Komitet w celu zbierania składek i wybudowania sali do zebrań Towarzystwa Robotników jako też i innych towarzystw katolickich mających na celu pielęgnowanie i szerzenie oświaty, dobrych obyczajów i miłości braterskiej. Skład komitetu został zebranym przeczytany w którego gronie znajdują się członkowie Towarzystwa Robotników 1) Józef Młyńczak, prezes, 2) W. Krzyżaniak sekretarz, 3) W. Szumski, 4) A. Peńczyński, 5) St. Lutomski, 6) J. Majchrzak, 7) J. Piątek, oprócz tych p. p. Ks. patron, E. Schleichert, M. Schleichert, J. Zaporowski, St. Frąckowiak, W. Antysiak, J. Krych, F. Jażdżewski, J. Olsztyński, L. Nowak. Zebrani wyrażają swoją radość z powodu podjęcia przez Komitet powyższy tak pożytecznego dzieła, przyrzekają ze swej strony pomoc materyalną, a obecnych zarazem wszystkich innych członków Komitetu proszą, aby sprawę w ich imieniu dalej prowadzili i wyraźnie powyższy Komitet do tej działalności upoważniają”.

Tymczasem we wrześniu 1913 r. powstał drugi komitetbudowy powołany przez osoby związane głównie z TowarzystwemPrzemysłowców, oponentów ks. Nejczyka. W skład komitetu weszłotakże kilku członków poprzedniego komitetu (m.in. Tadeusz Staniewski, Józef Cabański). Kilka miesięcy po jego utworzeniu „Dziennik Poznański” zamieścił następującą informację:

„Odezwa. Mało dzisiaj jest miejscowości w Księstwie, które nie mają własnego Domu katolickiego. A jednak mimo dawno rzuconych projektów takiego gmachu Swarzędz i okolice nie posiadają, chociaż i tutaj wre życie towarzyskie i chęć do pracy społecznej. W ostatnim czasie założono u nas Towarzystwo kobiet, Towarzystwo oświaty ludowej, Terminatorów, a w miarę sił pracują już i starsze towarzystwa nad oświatą ludu i utrzymaniem ducha narodu, n.p. Tow. Przemysłowców, śpiewu, Robotników, Chóru kościelnego, Sokołów, Rolników i polsk. Zawodowe. A mimo to praca ta będzie zawsze połowiczną, bonie ma wspólnego zbiorowiska, każde towarzystwo zbiera się w innym lokalu, a żaden nie odpowiada wymaganiom. Dla tego też miasto i okolica Swarzędza, czując brak wspólnego ogniska i wspólnego warsztatu pracy narodowej, którą by można u nas pogłębić i utrwalić, zebrało się na wiecu dnia 20 września roku zeszłego, wybierając komitet, aby dokonał czego dotychczas zaniedbano: aby projekty Domu katolickiego zostały urzeczywistnione i świadczyły dalszym pokoleniom nie tylko o chęciach, ale i o czynach naszych. W tej myśli wzywamy ludzi dobrej woli do pomocy, zwłaszcza tych, którzy korzystać będą z tego dzieła, a więc naszych współobywateli i sąsiadów, aby dorzucili ziarnko do ziarnka a zbierze się miarka. Prosimy również wszystkich rodaków o pomoc. Kwitować będziemy w gazetach i w miarę naszych postępów dzielić się wiadomościami z ogółem braci. W nadziei, że naszą pracę całe społeczeństwo poprze, rozpoczynamy w imię Boże i prosimy o ofiary na Dom polsko-katolicki w Swarzędzu. Wszelkie datki przyjmuje skarbnik komitetu p. Józef Cabański w Swarzędzu”.

Nowy komitet budowy „Domu polsko-katolickiego w Swarzędzu” stanowili: Tadeusz Staniewski jako przewodniczący, Stanisław Łoza – sekretarz, Józef Cabański – skarbnik, a także jako członkowie:

Stanisław Frąckowiak z Ł owęcina, Teofil Hoffmann, Maksymilian Mikołajewski, Wojciech Schneider, Wincenty Szelejewski, Teofil Tolsdorf. Zarząd nowego komitetu zarzucał ks. Nejczykowi, że przez 7 lat istnienia „parafialnego” komitetu nie uczyniono nic, aby sprawę budowy przyśpieszyć. W odpowiedzi na te zarzuty proboszcz swarzędzki stwierdzał: „ [...] że Komitet ten nie był bezczynny, najlepszym dowodemfakt, że zebrał na cel powyższy w tym czasie blizko 5 tysięcy marekprzez sprężystą swoją agitacyą i zakupił dom stary i morgę gruntupod budowę. O większą część tej sumy postarał się i złożył w BankuLudowym niżej podpisany. [...].. Jednak sprawa budowy domu parafialnego, podobnie jak sprawa chóru kościelnego, dość mocno podzieliła mieszkańców Swarzędza. Nie wszyscy zgadzali się z zarzutami formułowanymi przez drugi, późniejszy komitet budowy i stawali w obronie ks. Nejczyka. W materiałach archiwalnych zachował się m.in. list Andrzeja Jeske, gospodarza z Łowęcina, który napisał „ [...]ks. zebrał dotąd na ten cel przeszło cztery tysiące marek bądź na Kolendziebądź od osób prywatnych i grunt pod budowę tegoż domuw tych dniach zakupił, podczas gdy ci panowie swój komitet stworzylizaledwie przed kilkunastu dniami bez feniga pieniędzy, a mimo to,mają śmiałość od ks. proboszcza żądać zlania się obu komitetów,

a także pieniądze w jedno [...] ”. Konflikt między dwoma komitetami budowy nie doprowadził do tego, co było celem tych działań. Dom parafialny, w którym mogliby się spotykać członkowie różnych polskich stowarzyszeń, do 1918 r. nie powstał. W tym czasie stowarzyszenia niemieckie działające w Swarzędzu spotykały się w Hotelu/ogrodzie rozrywkowym Hermana Marco. Poczynania Polaków w kierunku znalezienia własnego miejsca do zgromadzeń zostały zauważone przez Niemców mieszkających w Swarzędzu i wywołały wśród nich obawę o utratę tego pięknie położonego nad jeziorem obiektu.

W 1910 r. ks. T. Nejczyk utworzył nowy cmentarz w Swarzędzu, przy drodze do Poznania, gdy okazało się, że dotychczasowy, wokół kościoła parafialnego jest już zbyt mały, a kolejne powiększenia o fragmenty ogrodu proboszczowskiego nie przynoszą skutku. Nowe miejsce pochówku zostało ogrodzone nie drewnianym, a drucianym płotem na murowanym fundamencie. Mała kaplica zbudowana na nowym miejscu w 1933 r. z przeznaczeniem do przechowywania zwłok po wielu latach będzie zaczątkiem nowego kościoła swarzędzkiego (pw. Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych).

Ks. T. Nejczyk duszpasterzował nie tylko w Swarzędzu, przez kilka miesięcy (od listopada 1908 do lipca 1909 r., tj. od odejścia uzarzewskiego proboszcza, ks. Stanisława Krzeszkiewicza do momentu objęcia parafii przez nowego zarządcę w osobie ks. Stefana Beiserta) administrował także w tej parafii. Oprócz tych inicjatyw na rzecz społeczności swarzędzkiej miał czas na udział w spotkaniach i wykładach Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, którego – podobnie jak jego poprzednik na swarzędzkiej parafii – był członkiem zwyczajnym. Biegle znał język niemiecki, francuski i łacinę.

Był jednak przede wszystkim duszpasterzem swarzędzkim. Przez wszystkie lata udzielał sakramentów swoim parafianom, odprawiał msze św. i nabożeństwa, dbał o wyposażenie świątyni. Według ksiąg metrykalnych w latach 1905-1917 udzielono w Swarzędzu blisko 1660 chrztów, zawarto 240 małżeństw i pochowano 929 osób. W listopadzie 1906 r. ks. Nejczyk odprawił mszę św. w intencji dzieci broniących swego prawa do modlitwy w języku ojczystym. Reaktywował działalność Towarzystwa św. Wincentego á Paulo, którego celem była pomoc charytatywna dla najuboższych.

Lata, w których przyszło działać ks. Nejczykowi, nie były łatwe. Oprócz tego, że przez cały czas przyglądały się jego działaniom władze zaborcy oraz mieszkańcy Swarzędza nie-Polacy, to po wybuchu I wojny pojawiły się inne trudności, związane m.in. z codzienną aprowizacją, ogrzewaniem czy zaopatrzeniem kościoła w niezbędne paramenta. Najbardziej wartościowe przedmioty z wyposażenia kościoła zostały złożone w skrytce bankowej w Poznaniu. Osobne rozporządzenia zaczęły regulować kwestie, które dziś wydają się zaskakujące, np. pozyskiwania źródeł energii do wiecznej lampki przy ołtarzu czy białej mąki na komunikanty.

W r. 1916 zaborca zażądał przekazania na cele wojskowe dzwonów, piszczałek organowych, lichtarzy i innych przedmiotów z brązu i cyny. Jednak, jak podają autorzy publikacji o cmentarzach swarzędzkich, ks. Nejczyk na podstawie orzeczenia konserwatora zabytków prowincji poznańskiej o historycznej wartości dzwonów kościelnych uratował je przed konfiskatą wojenną. Ks. Nejczykowi, podobnie jak i wszystkim księżom czasu wojennego, przybyły także inne obowiązki, o których w swoich wspomnieniach pisze także ks. Beisert: „Bóg uchronił nas od bezpośredniejpożogi wojennej, ale ludzkość ucierpiała niezmiernie, bo niebyło w parafii rodziny, która by nie była wciągnięta w wir katastrofywojennej – a ileż z nich nie utraciło najlepszych swych synów na poluwalki, a ci co powrócili pozbawieni zdrowia i obarczeni inwalidztwem.Okazała się potrzeba pomocy rodzinom, które wysyłały swychsynów na wojnę. Potrzeba było wysyłać reklamacje do władz wojskowychz uzasadnieniem niezbędności w domu ojca rodziny, to znów syna jedynego żywiciela matki i drobnego rodzeństwa po utracie ojca rodziny – albo męża lub syna niezbędnego w gospodarstwie. Potrzebabyło wykazywać i udowadniać potrzebę wsparcia wojennego lub inwalidzkiego nie zawsze należycie i sprawiedliwie uwzględnianą przez władze wojskowe i gminne lub instytucje ubezpieczeniowe. Ludzie nie znający dostatecznie języka niemieckiego, nieporadni zwracali się zawsze do swego proboszcza o radę i pomoc w wysyłaniu wniosków lub petycji – nie obeznani w plejadzie ustaw i rozporządzeń cywilnych i wojennych szukali porady prawnej. Wzmogła się praca w Biurze parafialnym pod tym względem”.

Ks. Nejczyk nie doczekał końca I wojny światowej i tym samym powrotu samodzielnego państwa polskiego, o co zabiegał m.in. włączając się aktywnie w akcję wyborczą przed wyborami do sejmu pruskiego.

Jego postać przywoływana jest przez historyków szczególnie w odniesieniu do roku 1910, gdy poprowadził w Jasiniu jedno z zebrań wyborczych dla okręgu Poznań-Wschód (w wyborach uzupełniających).

Zmarł w Swarzędzu, 16 lutego 1918 r. wskutek silnego przeziębienia, które rozpoczęło się w listopadzie poprzedniego roku i stopniowo przerodziło się w kłopoty z płucami. Lekarz stwierdził wówczas także początki cukrzycy w stopniu lekkim oraz silne osłabienie serca. Pochowany został na cmentarzu parafialnym przy kościele św. Marcina, niedaleko plebanii, w której mieszkał przez 13 lat. W „Dzienniku Poznańskim” pojawiły się trzy nekrologii: od dziekana kostrzyńskiego, ks. S. Beiserta, od wikariusza, ks. Stanisława Janickiego i dozoru kościelnego oraz podziękowanie za udział w pogrzebie od brata Macieja w imieniu rodziny. Kilka dni później ukazało się także na łamach tej gazety wspomnienie pośmiertne, w którym czytamy na zakończenie: „ [...] Czułe i szlachetne miał serce i dłoń zawszeotwarte dla każdego potrzebującego pomocy. Śp. Ks. Tomasz Nejczykbył wcieleniem prostoty, szczerości i otwartości – tych cnót, które dużomu zacnych i szczerych jednały przyjaciół, nawet wśród obcych namwiarą i narodowością. Kochał kraj ojczysty i pragnął szczerze jegodobra [...] ”. Warto też odnotować notatkę zamieszczoną w „Kronice wiadomości miejscowych” tegoż „Dziennika”, w której Bank Związku Spółek Zarobkowych kwituje otrzymanie od p. Kazimierza Karpińskiego z Poznania 20 mk „w miejsce wieńca na trumnę śp. ks.prob. Nejczyka w Swarzędzu”. Opublikowanie ogłoszenia o śmierci swego dyrektora odnotowano także w marcu 1918 r. w protokóle z posiedzenia zarządu Banku Ludowego.

Ks. Stefan Beisert, który żegnał ks. Nejczyka, w swojej mowie pogrzebowej podkreślał zasługi zmarłego, ale mówił także o trudnościach i przykrościach, jakie spotykały go ze strony jego własnych parafian.

Sprawdziły się na nim słowa wielkiego Chryzostoma, że «nikt, do walki wstępując, nie bierze bez ran i cierpień wieńca tryumfu.» Dostało się śp. X. Tomaszowi w udziale niejedno cierpienie, niejedna przykrość, a z cierpień wszystkich i najdotkliwsze i najboleśniejsze cierpienie – fałszywe oskarżenie, a nawet zniesławienie czystego jego imienia. Tak pohopni do sądzenia ludzie, jakżeż łatwo się mylą, sądząc «według spojrzenia człowieczego, a nie patrząc w serce»”.

Mówcamiał tu z pewnością ma myśli petycje i skargi kierowane głównie do władz kościelnych, a także zarzuty pojawiające się w gazetach. Bardzo często chodziło o drobiazgi, np. dlaczego zostały przesunięte godziny rozpoczynania nabożeństw majowych czy październikowych, ale wyjaśnianie tych spraw zabierało ks. Nejczykowi mnóstwo czasu i psuło opinię u przełożonych.

Odzyskanie niepodległości po wielu latach niewoli nie stało się jego udziałem. Mszę św. na Rynku swarzędzkim w 1919 r. dla powstańców wyruszających na front odprawił ks. Beisert, piastujący funkcję dziekana kostrzyńskiego i jednocześnie proboszcza uzarzewskiego.

Parafia swarzędzka od śmierci ks. Nejczyka pozostawała pod zarządem jej dotychczasowego wikariusza, ks. Stanisława Janickiego, którego wspomagał proboszcz z Uzarzewa. Dopiero w połowie grudnia 1918 r. nowym proboszczem został ks. Tadeusz Mroczkowski. Tak więc prawie przez cały 1918 rok – tak ważny w dziejach Wielkopolski, w Swarzędzu nie było proboszcza. W starej księdze metrykalnej parafii golejewskiej z 1865 r., przy dacie urodzenia Tomasza Nejczyka ktoś po latach dopisał: „Umarł w roku 1918 jako proboszcz w Swarzędzu”. U nas raczej mało znany.

 

 

Źródło: Zeszyty swarzędzkie 2011

 

 

logo

Odwiedza nas 4 gości oraz 0 użytkowników.


Copyright © 2013. All Rights Reserved.