Displays a set number of articles from a category based on date or random selection. Help

  •  

     

     

    AUTOR:ANDRZEJ KAŁWA

     

    8 września 1905 roku w Warszawie odbyła się egzekucja Marcina Kasprzaka, działacza socjalistycznego, członka II Proletariatu i SDKPiL. Półtora roku wcześniej został aresztowany w partyjnej drukarni – broniąc się przed ujęciem zastrzelił dwóch rosyjskich żandarmów, a dwóch kolejnych śmiertelnie ranił.

     

    Marcin Kasprzak urodził się 2 listopada 1860 roku w wielkopolskiej wsi Czołowo. Jego rodzice: Kacper i Agnieszka byli robotnikami folwarcznymi, w poszukiwaniu pracy często zmieniającymi miejsce zamieszkania. Po ukończeniu szkoły ludowej w Swarzędzu Marcin Kasprzak rozpoczął pracę, jako pomocnik piekarza, a następnie po czterech lata terminowania został czeladnikiem dekarskim.

     

    Po krótkotrwałej służbie wojskowej (zwolniony został z powodu słabego wzroku) wyjechał do Berlina, gdzie związał się ze środowiskiem niemieckich socjalistów. W 1885 roku powrócił do Wielkopolski, gdzie organizował kółka robotnicze, pośredniczył także w kontaktach między Socjaldemokratyczną Partią Niemiec i działaczami polskiego Proletariatu. Aresztowany w 1887 roku przez władze pruskie zbiegł z więzienia i udał się do Genewy, włączając się w prace tzw. II Proletariatu oraz organizując przemyt literatury rewolucyjnej do Polski i Rosji.

     

    Po wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej Kasprzak wrócił do Warszawy, gdzie uruchomił tajną drukarnię SDKPiL. 27 kwietnia 1904 r. budynek przy ulicy Dworskiej 6 został otoczony przez rosyjską policję. Kasprzak użył broni – w bezpośrednim starciu zastrzelił dwóch żandarmów, a kilku ranił, w tym dwóch śmiertelnie. Osadzony ponownie z Cytadeli, został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano na stokach Cytadeli 8 września 1905 r.

    Po krótkim pobycie w Polsce, zagrożony aresztowaniem i ścigany listami gończymi w Rosji i Niemczech powrócił do Genewy. W tym czasie zaczął się jego spór ze środowiskiem socjalistycznego pisma „Przedświt”, redagowanego przez byłego współpracownika Ludwika Waryńskiego – Stanisława Mendelsona. Początkowa różnica zdań na temat prymatu walki o niepodległość nad dążeniem do rewolucji robotniczej, przerodziła się w ostry konflikt, w którym środowisko „Przedświtu” nie zawahało się użyć oszczerstwa, oskarżając Kasprzaka o współpracę z Ochraną oraz policją niemiecką. Oskarżenia te, niepoparte żadnymi dowodami, towarzyszyły Kasprzakowi do ostatnich dni życia – dopiero kilka dni przed jego egzekucją specjalna komisja, powołana przez zjazd Polskiej Partii Socjalistycznej, ostatecznie odrzuciła oskarżenia wobec Kasprzaka, uznając, że zarzut współpracy z policja rosyjską „nie został udowodniony, a poszczególne poszlaki z przeróżnych stron podnoszone okazały się mylnymi i nieuzasadnionymi”.

     

    W 1893 roku Kasprzak ponownie zjawił się w Warszawie, gdzie miał zamiar zorganizować sieć kółek socjalistycznych i trasę przerzutu wydawnictw rewolucyjnych z Anglii i Szwajcarii do Rosji. Aresztowany przez policę i osadzony w X Pawilonie warszawskiej Cytadeli. Po kilkunastomiesięcznym areszcie zasymulował chorobę psychiczną, a gdy został przeniesiony do szpitala – w lipcu 1895 roku zorganizował kolejną udaną ucieczkę, po której znowu udał się na emigrację.

     

    Oskarżenia ze strony związanego z Polską Partią Socjalistyczną emigracyjnego „Przedświtu” skłoniły Kasprzaka do nawiązania współpracy z działaczami Socjaldemokracji Królestwa Polskiego, partii o charakterze i programie znacznie bardziej internacjonalistycznym i marksistowskim niż PPS (choć do 1897 roku Kasprzak był członkiem PPS zaboru pruskiego). Zaprzyjaźniony z Różą Luksemburg, włączył się w działania II Międzynarodówki, koordynował współpracę polskiej socjaldemokracji z niemiecką SDP, współorganizował powstanie Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy.

     

    Po wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej Kasprzak wrócił do Warszawy, gdzie uruchomił tajną drukarnię SDKPiL. 27 kwietnia 1904 roku budynek przy ulicy Dworskiej 6 został otoczony przez rosyjską policję. Kasprzak użył broni – w bezpośrednim starciu zastrzelił dwóch żandarmów, a kilku ranił, w tym dwóch śmiertelnie. Osadzony ponownie z Cytadeli, został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano na stokach Cytadeli 8 września 1905 roku.

     

    „Kasprzaka nie stało. Krwawy Mikołaj Ostatni zwyciężył nareszcie nieprzejednanego wroga. Zwyciężyły gwałt i przemoc, zwaliwszy się niezmordowanemu bojownikowi na piersi złączoną  tłuszczą – zbrojnych żandarmów, policjantów i szpiegów, zbirów w  prokuratorskim mundurze i w sędziowskim,  przedajnych lekarzy, krwi chciwych jenerał-gubernatorów – aż powalonego o ziemię oddali w ręce kata i na szyję nieugiętego bojownika proletarjatu stryczek założyli. Kasprzaka nie stało. Skończył się żywot proletarjusza rewolucjonisty, zakończyła śmierć bohaterska żywot bohatera” – pisała Róża Luksemburg w osobistym i emocjonalnym nekrologu-wspomnieniu, wydrukowanym w piśmie SDKPiL „Z Pola Walki” kilka tygodni po egzekucji Kasprzaka.

     

    W czasach PRL imię Marcina Kasprzaka nadawano licznym szkołom i ulicom, był także patronem warszawskich Zakładów Radiowych (1949-1999). Do dziś jego imię nosi ulica na warszawskiej Woli - dawna ulica Dworska, gdzie mieściła się drukarnia, w której go aresztowano.

     

     

     

    Źródło: www.dzieje.pl

     
  • AUTORKI: Agnieszka Michałowska

    Natalia Penczyńska

     


    Maria Kaczmarkiewicz urodziła się 19 lipca 1892 roku. Całe swoje życie zawodowe poświęciła pracy z młodzieżą. W roku 1920, jako nauczycielka języka polskiego, pracowała w Tarnowie, następnie związała się ze Swarzędzem nauczając oraz wychowując cała rzeszę mieszkańców naszego miasta. Od roku 1923 pracowała w Szkole Podstawowej nr 1 przy ulicy Zamkowej, na emeryturę przechodząc dopiero w 1970 roku. 

    Podczas II wojny światowej, pomimo śmiertelnego niebezpieczeństwa, prowadziła we własnym mieszkaniu przy ul. Podgórnej 6 tajne nauczanie dla dzieci zamieszkałych głównie mierze w Swarzędzu. Sama pisała: „Uczyłam indywidualnie i w kompletach 8-10 osób we własnym mieszkaniu przy ul. Podgórnej 6 w Swarzędzu. W czasie II wojny dzieci polskie uczęszczały do szkoły, ale niemieckiej. Rodzice zaczęli mnie nachodzić prosząc, abym uczyła ich dzieci w języku polskim. Wierzyli oni, że Polska istnieć będzie i martwili się o przyszłość swoich dzieci. Rozumiejąc troskę rodziców podjęłam się tej niebezpiecznej jak na owe czasy pracy. Z grupą 70 dzieci przerobiłam program szkoły podstawowej (…) Dzieci przychodząc na lekcje, książki i przybory szkolne nosiły ukryte w dzbankach mleka, torbach na sprawunki lub w workach do ziemniaków. Przychodziły pojedynczo w odstępach czasu. Widząc policjantów niemieckich przechodzących pod domem lub słysząc energiczne pukanie usuwały się z pokoju bez poleceń, by po pewnym czasie powrócić do przerwanych zajęć.” Przez lata pracy zyskała głęboki szacunek całej społeczności naszego miasta. Przez wielu kojarzona była, jako osoba, która w najtrudniejszych czasach potrafiła przekazywać wiedzę kolejnym pokoleniom swarzędzan.

    Po zakończeniu wojny powróciła do pracy w Szkole Podstawowej nr 1. W 1946 roku została odznaczona Brązowym Krzyżem Zasługi a w roku 1956 Rada Państwa uhonorowała ją Złotym Krzyżem Zasługi. W szkole, poza zwykłym nauczaniem przedmiotowym, prowadziła różna zajęcia pozalekcyjne. Wyniki jej pracy były zawsze oceniane przez władze oświatowe jako bardzo dobre. 12 września 1970 roku Maria Kaczmarkiewicz obchodziła uroczystość 50-lecia pracy pedagogicznej, niedługo potem z powodu pogarszającego się stanu zdrowia i podeszłego wieku (78 lat)  przeszła na emeryturę.

    Zmarła w 1987 roku i została pochowana na cmentarzu przy ulicy Poznańskiej.

     14 października 2014 roku, odsłonięto tablicę pamiątkową, ufundowaną ku jej pamięci w obecności byłych uczniów i emerytowanych nauczycieli.

     
  • Witamy na stronie poświęconej miastu i gminie Swarzędz

     
  • Aleksander Doba (ur. 9 września 1946 w Swarzędzu, zm. 22lutego 2021) – polski podróżnik, kajakarz, zdobywca i odkrywca. Dzięki internetowemu głosowaniu na stronie internetowej „National Geographic” zdobył tytuł „Podróżnika Roku 2015”. Jako pierwszy człowiek w historii samotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki z kontynentu na kontynent (z Afryki do Ameryki Południowej) wyłącznie dzięki sile mięśni. Opłynął kajakiem Morze Bałtyckie i Bajkał. Również jako pierwszy opłynął całe polskie wybrzeże z Polic do Elbląga oraz Polskę po przekątnej z Przemyśla do Świnoujścia. Dwukrotny Złoty, Srebrny i Brązowy medalista Otwartych Akademickich Mistrzostw Polski w kajakarstwie górskim. 19 marca 2015 został honorowym obywatelem Swarzędza.

    Życie prywatne

    Dzieciństwo spędził w Swarzędzu. Ukończył Politechnikę Poznańską. Od lat 70. XX wieku mieszka w Policach. Pracował w Zakładach Chemicznych Police. Obecnie na emeryturze. Rodzina: żona Gabriela, dwóch synów – Bartłomiej i Czesław oraz dwie wnuczki Olga oraz Agata (córki Bartłomieja i Katarzyny).

    Osiągnięcia

    Latał na szybowcach różnych typów, wylatane 250 godzin. Uzyskał drugą klasę wyszkolenia szybowcowego zdobywając srebrną odznakę szybowcową z jednym diamentem.

    Uzyskał trzecią klasę skoczka spadochronowego po wykonaniu 14 skoków.

    Zdobył złotą odznakę turystyki kolarskiej.

    Uzyskał patent sternika jachtowego z rozszerzonymi uprawnieniami (na rejsy morskie).

    Zdobył wszelkie odznaki kajakowe wszystkich stopni krajowych organizacji oraz najwyższe międzynarodowe organizacji ICF (złota ICF – jedna z kilku w Polsce). Przodownik Turystyki Kajakowej PTTK I stopnia, Instruktor Turystyki Kajakowej PZKaj Stopnia Związkowego, Instruktor Rekreacji Ruchowej o specjalności Kajakarstwo.

    Zdobył tytuł Akademickiego Mistrza Polski w Kajakarstwie Górskim w 2003 roku. Obronił ten tytuł w 2004 roku.

    Zdobył tytuł Drużynowego Akademickiego Mistrza Polski w Kajakarstwie Górskim w 2003 roku wraz z dwoma synami Czesławem (2. miejsce) oraz Bartłomiejem (4. miejsce).

    Zdobył tytuł „Podróżnika Roku 2015” wybrany przez głosowanie National Geographic.

    Wyczyny

    Turystykę kajakową zaczął uprawiać od 1980 roku, mieszkając w Policach, w Klubie Kajakowym „Alchemik” Police oraz Akademickim Klubie Turystyki Kajakowej „Pluskon” w Szczecinie.

    W roku 1989 w ciągu 13 dni przepłynął Polskę po przekątnej z Przemyśla do Świnoujścia, 1 – 13 kwietnia, 1189 km.

    W 1989 roku wyśrubował rekord Polski (bijąc też Niemców) na 5125 km przepłyniętych kajakiem w jednym roku, mając do dyspozycji normalny urlop – 26 dni roboczych. Z tej liczby tylko 125 km przepłynął po raz wtóry w życiu. 5000 km to trasy po raz pierwszy w życiu przepłynięte przez niego kajakiem. W 1989 roku pływał kajakiem przez 108 dni – prawie co trzeci dzień w kajaku i to na nowych trasach. Ten nieoficjalny rekord Polski jest aktualny do dziś.

    W 1991 roku jako pierwszy kajakarz po II wojnie światowej przepłynął od trójstyku granic Polski, Czechosłowacji i Niemiec Nysą Łużycką oraz Odrą trasę wzdłuż zachodniej granicy.

    Także w 1991 roku jako pierwszy kajakarz przepłynął wzdłuż polskiej morskiej granicy oraz jako trzecia polska jednostka pływająca po II wojnie Światowej przepłynął przez Cieśninę Pilawską koło Bałtyjska i dopłynął do Elbląga (a potem do Gdyni).

    Jako pierwszy kajakarz przepłynął całą Wisłę.

    W 1998 roku (21 lipca – 11 września) rzekami i kanałami przepłynął w ciągu 57 dni trasę 2719 kilometrów „Kajakiem przez Niemcy i dookoła Danii z Polic do Polic”. Trasa: Police – Szczecin – Odra – Havel Kanal – Kopnik – Łaba – Hamburg – wzdłuż wybrzeży Danii: Esbjerg – Skagen – Kopenhaga – wzdłuż wybrzeży wysp Zelandii, Olandii, Fionii – Gedser Ode – Zingst (koło Rugii i Lubnicy) – Kap Arkona (Rugia) – Sośnica – wyspa Uznam – Świnoujście – Police.

    Rok później (21 czerwca – 9 września 1999) podczas wyprawy „Kajakiem dookoła Bałtyku z Polic do Polic” samotnie opłynął Bałtyk. Zajęło mu to 80 dni, w czasie których pokonał 4227 kilometrów. Trasa: Police – Świnoujście – Nexø (Bornholm) – Sandvig – Simrishamn (Szwecja) – Karlskrona – Kalmar – Sztokholm – Wyspy Alandzkie – Turku (Finlandia) – Helsinki – Tallin (Estonia) – Parnawa – Ryga (Łotwa) – Windawa – Lipawa – Kłajpeda (Litwa) – Kaliningrad (Rosja) – Gdańsk – Hel – Ustka – Kołobrzeg – Świnoujście – Police.

    Od 26 czerwca do 6 października 2000 w ciągu 101 dni przebył samotnie trasę 5369 kilometrów z Polic do Narwiku podczas wyprawy „Kajakiem za Koło Podbiegunowe Północne z Polic do Narwiku”. Trasa: Police – Nowe Warpno – Karnin – Lassan – Wolgast – Gedser Ode – Kopenhaga – Malmo – Helsingborg – Göteborg – Oslo – Stavanger – Bergen – Trondheim – Bodø – Narwik.

    W roku 2004 wraz z Pawłem Napierałą wziął udział w „Pierwszej Polskiej Transatlantyckiej Wyprawy Kajakowej KAYLANTIC” przez Atlantyk na trasie Tema (Ghana) – Brazylia. Planowany rejs na dystansie ok. 3000 Mm miał trwać ok. 80 dni. Po dwóch dobach prąd zniósł kajakarzy z powrotem do wybrzeży Ghany, fala przyboju zniszczyła prowiant i wyprawa została przerwana.

    W 2008 roku, 7-12 lipca – członkowie Szczecińskiej Grupy Kajakowej K2[5] – Aleksander Doba, Piotr Owczarski i Jerzy Switek – podjęli próbę przepłynięcia kajakami przez Kanał La Manche, na trasie Cap Gris-Nez – Folkestone. Kajakarzy asekurować miał jacht Gaudeamus. Próbę uniemożliwił sztorm.

    W 2008 roku, sierpień – Aleksander Doba uczestniczył w wyprawie Klubu Podróźników Arsoba Travel „Ałtaj – pełne zaćmienie Słońca – Bajkał lato 2008”. Zabrał ze sobą składany brezentowy 30-letni kajak produkcji NRD, którym chciał opłynąć Bajkał. Wypłynął, ale jesienna pogoda uniemożliwiła mu zakończenie rejsu. Zostawił kajak w Ułan Ude i wrócił do Polski.

    W 2009 roku, w ciągu 41 dni, samotnie opłynął jezioro Bajkał w „Wyprawie DOOKOŁA BAJKAŁU”. Pokonał wtedy prawie 2 tysiące kilometrów (1954 km linii brzegowej). Po zamknięciu pętli Bajkału (na pozostawionym rok wcześniej składanym kajaku) płynął z biegiem Angary do Irkucka. Stamtąd koleją transsyberyjską wrócił do Polski.

    Kajak „Olo”, na którym Aleksander Doba pokonał Atlantyk

    W 2010 roku Aleksander Doba postanowił po raz drugi, tym razem samotnie, przepłynąć Ocean Atlantycki podczas wyprawy „Transatlantic kayak expedition”. Rejs odbył się na jednostce zbudowanej w Szczecinie w stoczni Andrzeja Armińskiego zaprojektowanej specjalnie w tym celu pod jego kierownictwem przez Rafała Głodka, Michała Klimka i Radosława Zygmunta, napędzanej tylko kajakowym wiosłem, 26 października 2010 wyruszył z Dakaru (Senegal) w kierunku Fortalezy (Brazylia). Do miejscowości Acaraú w Brazylii dopłynął 2 lutego 2011 po 99 dniach rejsu i przepłynięciu 5394 km (2913 mil morskich) (dopłynięcie do planowanej Fortalenzy uniemożliwił silny znoszący na zachód prąd oraz wiatr). Tym samym, jako pierwszy na Świecie przepłynął kajakiem przez Atlantyk z kontynentu na kontynent (z Afryki do Ameryki Południowej) wyłącznie dzięki sile mięśni[3]. Wcześniej Atlantyk na kajaku przepłynęły 3 osoby: w 1928 roku Franz Romer (58 dni, z Wysp Kanaryjskich na Wyspy Dziewicze), w 1956 roku Hannes Lindemann (72 dni, z Wysp Kanaryjskich na Bahamy) – obaj płynęli na kajakach wspomaganych żaglem, w 2001 roku Peter Bray (76 dni z Nowej Fundlandii do Irlandii – czyli również z wyspy na wyspę).

    W dniach 5 października 2013 – 17 kwietnia 2014 przepłynął Atlantyk od portu w Lizbonie poprzez krótki postój na Bermudach, do portu Canaveral na Florydzie w Stanach Zjednoczonych. Trasa miała długość 4500 mil morskich.

    Odznaczenia państwowe

    Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski – 16 lutego 2015

    Nagrody

    W 1999 roku – laureat „Conrady – Indywidualności Morskie” (przyznawanej przez Bałtyckie Bractwo Żeglarzy z Gdańska) za rejs kajakiem dookoła Bałtyku.

    W 2000 roku – „Nagroda Kolos 2000”: wyróżnienie w kategorii Wyczyn Roku za studniowy rejs (5400 km) „Kajakiem z Polic do Narwiku”.

    W 2000 roku – wyróżnienie w konkursie „Podróżnik Roku” (organizowanym przez miesięcznik Podróże) w kategorii „Europa”, za kajakową wyprawę do Narwiku.

    W 2009 roku – „Nagroda Kolos 2009”: wyróżnienie w kategorii Wyczyn Roku za samotne opłyniecie kajakiem jeziora Bajkał, czego dokonał jako pierwszy Polak.

    W 2010 roku, za swoją wyprawę kajakową dookoła jeziora Bajkał, został laureatem nagrody Złote Stopy 2010 przyznawanej przez internautów za największe osiągnięcia podróżnicze roku. Zajął pierwsze miejsce w kategorii Woda, jak również w kategorii generalnej, wyprzedzając m.in. Martynę Wojciechowską, typowaną za zdobycie Korony Ziemi.

    W 2012 roku – Nagroda „Super Kolos 2011” za całokształt osiągnięć kajakarskich i konsekwentne dążenie do realizacji coraz bardziej ambitnych celów eksploracyjnych.

    W 2012 roku – Nagroda „Szczupak 2011” za spełnianie śmiałych marzeń, przyznanym w plebiscycie „Gazety Wyborczej” w Szczecinie.

    W 2012 roku – Dyplom Kapitana Żeglugi Wielkiej Honoris Causa nr 6, przyznany przez Szczeciński Klub Kapitanów Żeglugi Wielkiej za sukcesy w samotnej żegludze kajakowej w trudnych warunkach (m.in. za rejs wokół Danii, dookoła Bałtyku i za koło podbiegunowe północne oraz samotne przepłynięcie kajakiem Oceanu Atlantyckiego z Senegalu do Brazylii).

    W 2012 roku – zaszczytny tytuł „Podróżnik im. Tony’ego Halika” na II Festiwalu Podróżniczym Bydgoszcz 2012.

    W 2015 roku – Podróżnik roku, wybrany przez czytelników amerykańskiej edycji National Geographic.

    W 2015 roku – nagroda „Kolosa” za rok 2014 w kategorii nagroda specjalna za samotne przepłynięcie kajakiem Atlantyku z Lizbony na Florydę.

    Książki

    W 2012 roku napisał książkę "Olo na Atlantyku" wydaną przez Wydawnictwo Bezdroża, oraz wydany w wersji elektronicznej dodatek „Oceaniczny alfabet Aleksandra Doby”.

    Wybory

    W wyborach samorządowych w 2014 roku bezskutecznie kandydował do sejmiku województwa zachodniopomorskiego z listy komitetu Bezpartyjni Pomorze Zachodnie. W wyborach prezydenckich w 2015 roku został członkiem honorowego komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego.

     

     

     

    Źródło: Wikipedia

     
  • AUTOR: KRZYSZTOF SMURA

     

    W lipcową niedzielę 1932 roku potworna zbrodnia wstrząsnęła mieszkańcami podpoznańskiego Swarzędza. Jej ofiarą padła 69-letnia Henryka Szuman z powszechnie szanowanej rodziny, córka wieloletniego prezesa Koła Polskiego w Berlinie, dr. Henryka Szumana. Dramat rozegrał się w parterowym domu przy Starym Rynku 5.

    Pani z dobrego domu

    Henryka kształciła się w pensji pani Danysz i mieszkała na stancji przy ulicy Zielonej w Poznaniu. Naukę kontynuowała w szkole Czartoryskich w Paryżu. Podróżowała również po Włoszech. Po powrocie udzielała prywatnych lekcji. Malowała, a nawet posiadała własne atelier. Rodzina od 1909 roku mieszkała w Swarzędzu przy ulicy Rynek 5. W 1910 roku zmarł jej ojciec - wielce zasłużony patriota i twórca pamiętników. Pięć lat później umarła jej matka. Od tego czasu Henryka Szuman żyła sama w swarzędzkim domu.

    Tuż przed tragiczną śmiercią Henryka mieszkała w dwóch pokojach, a utrzymywała się z wynajmu dwóch innych lokali w Swarzędzu. W ostatnią niedzielę swojego życia, tuż przed godz. 9 zamknęła za sobą drzwi i poszła na mszę świętą do pobliskiego kościoła. Wróciła po godzinie.

    Jak się później okazało, w czasie jej nieobecności do mieszkania zakradł się niejaki Wdowiak - 21-latek z posesji sąsiadującej z domem Szumanówny.

    Gdy kobieta zaczęła przygotowywać obiad, zaatakował ją od tyłu i rzucił na łóżko. Bezbronną okładał pięściami żądając gotówki. Gdy to nie pomogło, przyłożył jej nóż do gardła, po czym kilkakrotnie pchnął.

    Bandyta miał pecha

    Wdowiak miał jednak pecha, co z radością odnotowały ówczesne gazety. Tuż po dokonaniu zbrodni, do domu przy Starym Rynku 5 zapukała 13-letnia Helenka Kujawianka.

    Dziewczyna została przysłana przez matkę (wówczas służącą Szumanówny), aby pomóc gospodyni w przyrządzaniu obiadu. To ona zobaczyła przez zamknięte okno młodego Wdowiaka i zaczęła krzyczeć, że w domu jest złodziej.

    Krótko po wszczęciu alarmu na miejscu zjawił się przodownik Małecki, który był wówczas zastępcą komendanta miejscowego posterunku policji. To on w towarzystwie ojca Helenki - Michała Kujawy, nie wiedząc jeszcze, że w mieszkaniu doszło do zbrodni przecisnęli się przez niewielkie okienko i weszli do środka. We wnętrzu mieszkania zauważyli leżące na tapczanie zwłoki Henryki Szumanówny. Nie było jednak nigdzie zabójcy.

    Ukryty w skrzyni

    Dopiero spostrzegawczość wyposażonego w rewolwer przodownika Małeckiego pozwoliła odkryć, że morderca ukrył się w drewnianej skrzyni. Warto odnotować krótki dialog z jednej z gazet.

    - Coś zrobił?! - pytali obaj.

    - Zabiłem - odpowiedział spokojnie Wdowiak bez śladu najmniejszego wzruszenia.

    Jak wykazało prowadzone wówczas śledztwo, zabójca był znany policji jako notoryczny złodziej. On sam tłumaczył, że wcześniej ukradł kwiaty z ogrodu Szumanówny i w niedzielny ranek przyszedł za to przeprosić. Kobieta ponoć nie dała się ugłaskać, co doprowadziło mordercę do szewskiej pasji i koniec końców postanowił ją zabić.

    Sąd doraźny skazał Wdowiaka na śmierć. Wówczas nikt się nie patyczkował i był to jedyny możliwy wyrok za zbrodnię.

    W pogrzebie Henryki Szuman wzięły udział tysiące ludzi.

    - Pochowano ją w rodzinnym grobowcu przy kościele świętego Marcina w Swarzędzu - wspominał Jerzy Szuman. - Spoczęła obok rodziców. W czasie ostatniej wojny okupant wysadził grobowiec w powietrze. Chciał zatrzeć ślad po Henryku Szumanie. W ten sposób zniszczył całe mauzoleum. Dziś została tu tylko tabliczka z przypomnieniem tego faktu i osób, jakie tu spoczywały.

     

     

    Źródło: wielkopolskie.naszemiasto.pl

logo

Odwiedza nas 13 gości oraz 0 użytkowników.


Copyright © 2013. All Rights Reserved.