Pół wieku budynku szkolnego przy ulicy Polnej w Swarzędzu (1958-2008) 

 

                                                                  AUTOR: ANTONI KOBZA

Trochę historii

 

Zanim powstał budynek na Polnej

 

W 1933 r. w Swarzędzu zapadła decyzja o podziale działającej Publicznej Szkoły Powszechnej na dwie placówki. Utworzono Publiczną Szkołę Powszechną Męską pod kierownictwem Kazimierza Grabowskiego oraz Publiczną Szkołę Powszechną Żeńską (z koedukacyjnym oddziałem niemieckim), której kierowniczką została Leokadia Konieczna. Niespełna rok później szkoła męska przyjęła imię Stanisława Staszica, a szkoła żeńska imię Królowej Jadwigi. Obie szkoły otrzymały stosowne sztandary, których koszt został w znacznej części pokryty ze składek nauczycieli, uczniów i rodziców.

         Wobec szybko rosnącej liczby dzieci i złych warunków lokalowych Leokadia Konieczna w 1937 r.  na forum Rady Szkolnej Miejscowej wystąpiła z wnioskiem o budowę nowego gmachu szkoły.

         Wniosek był uzasadniony bardzo trudnymi warunkami pracy „dwójki”, ponieważ zajęcia odbywały się w dwóch, oddalonych od siebie budynkach. Budynek nr 1 mieścił się na Placu Niezłomnych (dawniej Stary Runek nr 1) natomiast budynek nr 2 – przy ulicy Kilińskiego nr 17. Obydwa budynki posiadały małą ilość pomieszczeń, a budynek przy Starym Rynku (ten większy), dodatkowo nie spełniał podstawowych warunków sanitarnych. Rada Szkolna przesłała wniosek do Zarządu Miejskiego w Swarzędzu, a następnie Zarząd Miejski powołał Komitet Budowy Szkoły.

Niestety nad Polską gromadziły się chmury zwiastujące rychłą wojnę z III Rzeszą. Społeczność Swarzędza w 1938 r. wzięła udział w zbiórce pieniędzy na Fundusz Obrony Narodowej- potem organizowano kolejne składki. Miejscowe władze odłożyły budowę szkoły do lepszych i spokojniejszych czasów. Nikt nie wiedział. Jak tragiczny los czeka Polskę i że na te lepsze czasy przyjdzie czekać niemal sześć lat. Wojna i okupacja hitlerowska spowodowały dewastację budynków szkolnych oraz ofiary w ludziach także tych, związanych ze swarzędzką oświatą. Mimo tajnego nauczania organizowanego przez nauczycieli (np. Maria Kaczmarkiewicz, Marta Etter, Wanda Schleichert), wśród dzieci i młodzieży swarzędzkiej szerzył się analfabetyzm.

 

Po wojnie…

 

         Bezpośrednio po wojnie, lekcje w Szkole Podstawowej nr 2 odbywały się w zdewastowanych, starych budynkach. Brakowało podstawowych pomocy naukowych i sprzętu szkolnego. Liczba dzieci narastała lawinowo i w 1946 r. Miejska Rada Narodowa w Swarzędzu podjęła uchwałę o budowie nowego budynku dla Szkoły Podstawowej nr 2. Dwa lata później wyznaczono teren pod jego budowę. Działka mieściła się na uboczu miasta, przy cichej i spokojnej wówczas ulicy Polnej. Dopiero w 1952 r. powołano dugi (po tym przedwojennym) Komitet Budowy Szkoły. Przewodniczącym został najpierw p. Spychała, a pod koniec funkcjonowania komitetu zastąpił go Marceli Jankowski będący początkowo członkiem komitetu. Sekretarzem komitetu została Leokadia Konieczna (kierownik szkoły), a skarbnikiem p. Bogucki. Członkami komitetu byli m.in. Maria Arentowska, Leon Konieczny, Leonard Palacz, Antoni Zandek, Zygmunt Kubiak, Irena Koszyczarek i Adam Dytkiewicz. Decyzję o powołaniu komitetu i podjęciu innych działań zmierzających do budowy, wymusiły pogarszające się warunki pracy szkoły, a przede wszystkim dalszy, szybki wzrost liczby uczniów przy tej samej ilości izb lekcyjnych. W staraniach o nową szkołę nie sposób pominąć znaczenia tytanicznej wręcz pracy Leokadii Koniecznej, która nie dawała władzom zapomnieć o obietnicach „powszechnego dostępu do oświaty”. Mimo tego upłynęły kolejne dwa lata zanim przygotowano dokumentację projektowo-kosztorysową mającego powstać obiektu. Równolegle społeczny komitet prowadził wśród mieszkańców Swarzędza zbiórkę datków na budowę szkoły oraz pracował nad organizacją prac społecznych, bez których nie było, co marzyć o budowie. Zebrane fundusze pochodziły z dobrowolnych składek nauczycieli i komitetu rodzicielskiego (dawniej komitetu opiekuńczego) Szkoły Podstawowej nr 2 , pracowników: Swarzędzkiej Fabryki Mebli, Przetwórni Pierza, Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, Spółdzielni Stolarzy „Jedność”, Rady Nadzorczej PSS w Poznaniu oraz osób prywatnych. Dnia 5 kwietnia stan konta komitetu wynosił 53 404,44 zł.

Kilkakrotnie wysyłano do Warszawy delegację z Leokadią Konieczną na czele, po ostateczne decyzje w sprawie budowy nowego obiektu. Według późniejszych informacji, wysokość zebranej wśród ludzi znacznej sumy pieniężnej, przeznaczonej na pokrycie kosztów dokumentacji, zdecydowała o przydziale przez Ministerstwo Oświaty reszty środków finansowych na budowę nowej szkoły w Swarzędzu.

 

Rozpoczęcie budowy i początek pracy w nowym budynku

 

Budowę zlecono Powiatowemu Przedsiębiorstwu Budowlanemu w Poznaniu, a po jego likwidacji, Przedsiębiorstwu Budownictwa Terenowego w Środzie Wielkopolskiej. Instalacje zakładało Przedsiębiorstwo Robót Instalacyjno-Montażowych Budownictwa Rolniczego w Poznaniu przy ul. Strzeszyńskiej.

W 1955r. rozpoczęto budowę, którą po wielu problemach dyktowanych ówczesnym stanem gospodarki państwa oraz systemem nakazowo-rozdzielczym, zakończono w 1958r. Początkowo planowano oddać budynek do użytku 1 września 1957r., jednak zima 1955/56 była bardzo ostra i w związku z niskimi temperaturami nie można było prowadzić prac murarskich- stąd opóźnienie do lutego 1958r. Przed oddaniem obiektu do użytku trzeba było usunąć setki usterek. Niektóre usuwano jeszcze w trakcie eksploatacji budynku.

W efekcie Swarzędz wzbogacił się o dwupiętrowy budynek z osobną salą gimnastyczną połączoną z budynkiem głównym łącznikiem z szatniami i węzłem sanitarnym. Nowy kompleks wybudowano w stylu socrealistycznym będącym odmianą stylu totalitariańskiego. Nowa szkoła miała pomieścić 500-600 uczniów.

Tylko bardzo wąskie grono ludzi wiedziało, że w roku oddania budynku do użytku, jego mury zostały poświęcone (!). Leokadia Konieczna, kierowniczka szkoły i praktykująca, gorliwa katoliczka, nie wyobrażała sobie pracy w nowym obiekcie bez tego obrzędu. Od południowej strony budynku, na parterze znajdowały się dwa służbowe mieszkania z osobnym wejściem. W jednym z nich mieszkał zastępca kierownika szkoły Kazimierz Kulczak z żoną Danutą także nauczycielką „dwójki”, a w drugim Kokocińscy.

Tadeusz Kokociński i jego żona Genowefa byli pracownikami obsługi. Pewnego popołudnia, do Kazimierza Kulczaka- powiadomionego wcześniej o mającym się odbyć, potajemnym akcie poświęcenia- przyszła Leokadia Konieczna w towarzystwie księdza Leonarda Szymańskiego, wikarego parafii św. Marcina w Swarzędzu (proboszczem był ks. M.Jankowski). Prawdopodobnie obecna była także Wanda Schleichert nauczycielka „dwójki”. Konspiracyjny charakter przedsięwzięcia dopełniało świeckie ubranie księdza wikarego. Grupa składająca się z ks. Szymańskiego, Leokadii Koniecznej, Kazimierza Kulczaka i Wandy Schleichert zeszła do piwnicy Kulczaków, stamtąd przedostała się do piwnic szkolnych i wyszła na parter pustej szkoły. Duchowny przebrał się w szaty liturgiczne i poświęcił najpierw parter budynku. Następnie cała grupa przeszła kolejno na pierwsze i drugie piętro, gdzie jeszcze dwukrotnie powtórzono ceremonię. Po akcie poświęcenia szkoły, ksiądz ponownie przebrał się w świeckie ubranie i cała grupa wróciła piwnicami do południowej części budynku na parter i do mieszkania Kulczaków.  Stamtąd goście rozeszli się do swoich domów, a ksiądz wrócił na probostwo.

Niestety, w następnym roku po przeprowadzce do nowej szkoły, swarzędzka oświata poniosła niepowetowaną stratę. Zmarła tragicznie pani Leokadia Konieczna- osoba, która poświęciła życie dzieciom, młodzieży, oświacie i całemu swarzędzkiemu środowisku. Była nie tylko wspaniałą i lubianą przez dzieci i ich rodziców nauczycielką, ale i wzorem pedagoga dla wszystkich nauczycieli. Pozostała do dzisiaj symbolem, „ikoną” swarzędzkiej oświaty.

Wygoda i komfort pracy nauczycieli i uczniów w nowym miejscu nie trwały zbyt długo. Starano się maksymalnie wykorzystać nowoczesną placówkę. Bardzo szybko stała się ona centrum życia sportowego i kulturalnego miasta. Liczba uczniów (razem z uczniami Szkoły Zawodowej) szybko przekroczyła 1000 osób- co nawet w nowoczesnym budynku oznaczało przedłużanie czasu pracy do wieczora. Już w 1960/61 zlikwidowano jasne i przestronne hole, uzyskując ich kosztem trzy sale lekcyjne. Decydenci umieszczali w budynku dodatkowe szkoły i instytucje, powiększając ciasnotę i powodując pogorszenie się warunków pracy. Nie było i nie ma w Swarzędzu drugiego takiego budynku. W którym równolegle miało swoje siedziby tyle instytucji oświatowo-wychowawczych.

Obok Szkoły Podstawowej nr 2 (im.Marcina Kasprzaka od 1977r. i ponownie im. Królowej Jadwigi od 1990r.) w budynku umiejscowiono: Zasadniczą Szkołę Zawodową (300 uczniów), Szkołę Podstawową dla Pracujących, Szkołę Przysposobienia Zawodowego, klasy specjalne, Miejską Poradnię Wychowawczo-Zawodową, a od 1976 r. Ognisko Pracy Pozaszkolnej dla dzieci z miasta i gminy. W 1973 r. budynek „dwójki” przy Polnej stał się siedzibą Zbiorczej Szkoły Gminnej w Swarzędzu. Gminnym Dyrektorem Szkół został Czesław Kabaciński będący wcześniej nauczycielem, potem wicedyrektorem i dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 2.

         W 1991 r. budynek doczekał się kolejnej przebudowy, która zmieniła wygląd jego fasady oraz rozkład sal na parterze. Decyzję- wymuszoną przez trudności lokalowe w szkole- podjął ówczesny dyrektor „dwójki” Romuald Dukiewicz. Zabudowano podcienia od ulicy Polnej i zlikwidowano Izbę Pamięci Narodowej uzyskując dodatkowe pomieszczenie lekcyjne.

         Od 1999 roku Szkoła Podstawowa nr 2 im. Królowej Jadwigi w Swarzędzu przekształciła się stopniowo w Gimnazjum nr 2, tego samego imienia. W czerwcu 2002 r. odbyły się wzruszające uroczystości z okazji zakończenia pracy „podstawówki”. Nauczyciele z dyrektorką Krystyną Kucharską-Małecką, absolwenci i uczniowie pożegnali dotychczasowe miejsce pracy i związany w nim „kawał” swojego życia. Wydano okolicznościową broszurkę pt. „Szkoła Podstawowa nr 2 im. Królowej Jadwigi w Swarzędzu 1933-2002”, zawierającą m.in. wykaz wszystkich pracowników szkoły i kalendarium wydarzeń z jej historii.

         W szacownych murach pracowało już tylko gimnazjum, w którym dyrektorką została dotychczasowa nauczycielka „dwójki” – Agata Kubacka.

Stary, o bogatej historii, zabytkowy sztandar nieistniejącej już „podstawówki” oraz nowy, gimnazjalny, umieszczono w gablotach na parterze holu szkoły.

         W murach tego budynku „działo” się bardzo wiele. Zmianom ustrojowym w Polsce towarzyszyły także adekwatne wydarzenia w tym miejscu. Przykładem jest sprawa patrona szkoły oraz akt potajemnego poświęcenia nowego obiektu. Presja „władzy ludowej” sprawiła, że po 1950 r. zarzucono (jak się okazało tylko pozornie) imię Królowej Jadwigi, którą wybrano na patronkę w 1934r. W sześćdziesiątą rocznicę rewolucji październikowej w Rosji, w 1977r. nadano szkole imię nowego patrona: Marcina Kasprzaka. W wyniku burzliwych zmian polityczno- ustrojowych w 1990r. powrócono do imienia Królowej Jadwigi. Sprawa patronów „dwójki” oraz jej sztandarów, jest przykładem wpływu burzliwych dziejów naszej Ojczyzny na życie mieszkańców naszego miasta.

 

 Źródło: "Pół wieku budynku szkolnego przy ulicy Polnej w Swarzędzu (1958-2008)" 

Redaktorzy: Antoni Kobza, Marlena Adolp, Przemysław Chlebicki

 

 

 

WIRTUALNY SPACER PO GIMNAZJUM NR 2

 

 

 

 

Wieża ciśnień

AUTOR: Jarosław Kowalski

 

 

Swarzędzkie wodociągi zaprojektowano i zrealizowano w latach w 19051907, kiedy Wielkopolska była pod zaborem pruskim. Na budowę nowych urządzeń komunalnych burmistrz Hoppmann postanowił poważnie zadłużyć miasto, dzięki temu przy ul. Strzeleckiej, w jednym kompleksie powstały Zakłady Wodociągowe, Gazownia Miejska oraz Rzeźnia. Budowę całości zlecono specjalistycznej niemieckiej firmie, która wykonała założenie według obowiązującego w owym czasie stylu dla architektury przemysłowej. W przypadku wieży wodnej zastosowano dwa nietypowe rozwiązania: pierwszym było powiązanie jej z przyległymi budynkami komunalnymi, przez co nie posiada ona jednorodnej bryły w części dolnej, drugim zaś ograniczenie zewnętrznych elementów dekoracyjnych do minimum w porównaniu do wielu podobnych obiektów na terenie Wielkopolski. Dolna część wieży ciśnień została wykonana w kształcie kwadratu, gdzie znajdują się dwie kondygnacje budynku. Elewacja tej części jest wykonana z cegły klinkierowej, jednak jest ona dekoracyjnie widoczna tylko w częściach narożnikowych oraz w cokole i gzymsie. Pozostałe powierzchnie ścian są otynkowane. W części środkowej wieża zmienia kształt na stożkowaty zwężający się ku górze i jest całkowicie wykonana z nie otynkowanej cegły klinkierowej. Na tym odcinku zrealizowano jakby trzy kondygnacje wysmukłych okien, a przed samym zwieńczeniem zastosowano okrągłe małe okna w symetrycznym ciągu.

Nad wspomnianymi okienkami zaczyna się trzon obiektu, tzw. bęben, szerszy od niższej kondygnacji, całkowicie otynkowany i posiadający tylko bardzo wąskie szczelinowe okna. Wewnątrz znajdował się główny zbiornik wodny. Cały budynek został zwieńczony prostym skośnym dachem z czterema lukarnami, a na samej górze małe podbicie dachu w kształcie latarni o 6 lub 8 bokach. Na końcu wykonano mały stożkowaty daszek z iglicą oraz metalową chorągiewką, w której wycięto rok powstania obiektu.

Na lokalizację wieży celowo wybrano teren na wzniesieniu, by w połączeniu z wysoką wieżą uzyskać odpowiednie ciśnienie wody, która już w owym czasie mogła zasilić krany około 10 tys. mieszkańców.

Wodę do wieży czerpano ze studni artezyjskich położonych w dolinie Jeziora Swarzędzkiego. Jak się później okazało, wykonano je na zbyt małej głębokości, gdyż w latach 1922 i 1923 w wyniku bardzo niskich temperatur część sieci rozdzielczej uległa rozsadzeniu przez mróz.

Mimo wszystko wodociągi miejskie były bardzo dochodową inwestycją miasta. Dla przykładu, w 1920 r. wykazały 229 tys. marek zysku, a rok później 698 tys. i stale rosły.

W czasie drugiej wojny zakłady wodociągowe nadal służyły mieszkańcom, chociaż były pod całkowitym zarządem niemieckim.

Ciekawą relację z tego czasu udało się znaleźć we wspomnieniach Richarda Siegerta opisujących działania czołgu Tygrys w Swarzędzu: „W odległości 1 km znajduje się wieża ciśnień..., w której chroni się rosyjski obserwator i kieruje ogniem artylerii. Na najmniejszy ruch odpowiadają serią strzałów... Nagle słyszymy głos dowódcy: «Wieża na godzinę drugą, odległość 1200, pocisk burzący w górne okno wieży ciśnień»... Uruchamiam spust, huk, armata cofa się i pocisk wpada przez okno. Wybuch podnosi dach, cegły sypią się, a chmura kurzu unosi się dookoła wieży ciśnień. Ponownie słyszę głos Sandera: «Pocisk burzący ze zwłoką w podstawę wieży!» Pocisk przebija mur i eksploduje wewnątrz. Ewentualny obserwator jest na pewno unieszkodliwiony.” Możliwe że to właśnie wtedy z dachu zniknęła wieńcząca latarnia i dziś jest tam mały prawie płaski daszek zwieńczony prostą iglicą.

W okresie powojennym wieża ciśnień została naprawiona i była jeszcze eksploatowana, jednak w latach sześćdziesiątych, gdy rozpoczęła się budowa osiedli mieszkaniowych, jej wydajność przestała być wystarczająca, gdyż zastosowano nowocześniejsze metody dostarczania wody do mieszkań. Sama wieża była później obiektem należącym do istniejącej tam rzeźni, tak jak i dziś pod zarządem firmy Andrzeja Bystrego. Do współczesnych czasów nie przetrwały wewnątrz wieży oryginalne urządzenia wodociągowe. Na parterze obiektu znajdują się pomieszczenia produkcyjne rzeźni, na pierwszym piętrze biura, wyższe partie wieży, czyli część stożkowa i głowica są nie wykorzystane i całkowicie puste. Jedynymi mieszkańcami tych przestrzeni pozostają zabłąkane gołębie, które można spotkać wchodząc w górę wieży po oryginalnych krętych stalowych schodach.

Dziś, pomimo upływu lat i tego, że wieża nie pełni już funkcji, do której została zbudowana, pozostaje nadal ciekawą dominantą w krajobrazie starego miasta, widoczną od strony głównej drogi jak i jeziora, wzbudzając stale zainteresowanie tym, co tam obecnie jest.

 

 

Źródło: Zeszyty Swarzędzkie 2013

Szlakiem Napoleona

Wielkopolska, jak niewiele innych regionów naszego kraju, może poszczycić się ważnymi wydarzeniami historycznymi. Jednym z nich są pobyty cesarza Francji – Napoleona Bonaparte (1769-1821) oraz związane z jego pierwszą bytnością zwycięskie polskie powstanie wielkopolskie 1806 r. Poznań na przestrzeni trzech tygodni 1806 r. był – jak stwierdził niemiecki historyk Hugo Sommer – „centrum europejskiego świata”. Tu wówczas zapadały niezwykle ważne decyzje polityczne; m. in. podpisano traktat pokojowy między Francją i Saksonią (podniesioną do godności królestwa), a elektor saski Fryderyk August (1750-1827), który otrzymał nominację na króla Saksonii, już wkrótce miał zostać księciem warszawskim. A zaczęło się wszystko po zwycięstwach wojsk francuskich nad pruskimi pod Jeną i Auerstedt (14. X.1806).

Po zajęciu Berlina (27.X.1806) Napoleon wezwał na rozmowy gen. Jana Henryka Dąbrowskiego i Józefa Wybickiego, ponieważ myślał o dalszym marszu na wschód. Bonaparte chcąc wykorzystać do swych celów niechęć Polaków do Prusaków oświadczył im 3 listopada, że pragnie przywrócić Polsce byt polityczny. Napoleon wypowiedział wówczas pamiętne słowa: „Na niepodległość trzeba sobie zasłużyć!” i „ Obaczę, jeżeli Polacy godni są być narodem. Idę do Poznania, a tam się moje zawiążą wyobrażenia o jego wartości!”. Polecił im także przygotować specjalną proklamację, zapowiadającą rychłe wkroczenie wraz z wojskiem na ziemie polskie. Wieczorem 6 listopada 1806 r. Dąbrowski i Wybicki przybyli do Poznania, witani triumfalnie przez mieszkańców. Ich przyjazd stanowił początek zwycięskiego powstania, w trakcie którego Wielkopolanie zdali niezwykle ważny egzamin polityczny i organizacyjny, tworząc armię liczącą 20 tys. żołnierzy z poboru i 4 tys. jazdy szlacheckiej, a przejmując władzę z rąk pruskich organizowali polską administrację. Warto podkreślić, że z końcem 1806 r. Wielkopolanie musieli utrzymać 20 tys. żołnierzy francuskich. W trzy tygodnie później przybył do Poznania Napoleon (27.XI), podążając z Berlina przez Międzyrzecz. Na jego rezydencję wybrano budynek dawnego Kolegium Jezuickiego (ob. budynek Urzędu Miasta). Oficjalne powitanie odbyło się nazajutrz, a przemawiający do cesarza wojewoda poznański Józef Radzimiński wypowiedział prorocze słowa, które miały się sprawdzić w sześć lat później: „Wszystkie kierunki świata widziały twoje triumfy, a północ będzie ich kresem”. W tych dniach powołano gwardię honorową Napoleona, dowodzoną przez Jana Nepomucena Umińskiego, a cesarz w trakcie pobytu w Poznaniu dokonywał m.in. lustracji okolic miasta pod względem wojskowym. W niedzielę 30 listopada 1806 r. Napoleon był obecny w poznańskiej farze na mszy odprawionej przez abpa gnieźnieńskiego Ignacego Raczyńskiego, natomiast 2 grudnia w rocznicę koronacji cesarza i zwycięstwa pod Austerlitz odprawiono w farze kolejną mszę św., a wieczorem w teatrze królewskim (obecny budynek Arkadii przy pl. Wolności) gen. J. H. Dąbrowski wydał wielki bal na cześć dostojnego gościa. Nocą z 15 na 16 grudnia Napoleon opuścił Poznań, udając się do Warszawy zajętej wcześniej przez wojska francuskie.

Cesarz Francji ponownie zawitał do Wielkopolski latem 1807, a w Poznaniu gościł 15 lipca, w drodze powrotnej z Tylży do Drezna. Po podpisaniu w Tylży przez Napoleona traktatu z carem, nastroje wśród Wielkopolan były mieszane.

Trzeci pobyt Napoleona na ziemi wielkopolskiej przypadł w maju 1812. Przebywał w kilku miejscowościach, a w Poznaniu w ciągu czterech dni cesarz spotkał się z wieloma obywatelami i dwukrotnie udał się na przejażdżkę konną po mieście. Ludność cieszyła się, że – jak informował „Posener Zeitung” – „Cesarz jechał wolno i z nieliczną świtą, jak ojciec wśród dzieci, a nie jak potężny władca...”

Po raz ostatni cesarz przemierzył Wielkopolskę w grudniu 1812, wycofując się po nieudanej wyprawie na Moskwę. Do Poznania przybył incognito 12 grudnia i zatrzymał się w zachowanym do dzisiaj budynku Hotelu Saskiego przy ul. Wrocławskiej 25. O tym grudniowym pobycie Napoleona w Poznaniu wiadomo niewiele. Odnotowano jedynie, że wieczorem na dziedziniec hotelowy zajechały sanie ciągnione przez 8 koni; „wysiadł z nich korpulentny, niski mężczyzna w towarzystwie 20 innych osób i udał się do hotelu na kilkugodzinny odpoczynek. Spał krótko, zjadł śniadanie i przeczytał kilka listów”.

Napoleon oraz jego wojska wkraczające na ziemię wielkopolską witani byli z wielkim entuzjazmem. Na powitanie iluminowano miasta, stawiano bramy i łuki triumfalne, piramidy, przemianowywano nazwy placów, ulic i budynków. Kiedy zaś po klęsce pod Moskwą w 1812 r. przez Wielkopolskę maszerowały niedobitki wielkiej armii, wielu żołnierzy francuskich spoczęło w naszej ziemi. Upamiętniają to liczne monumenty, a pamięć o tych mogiłach trwa do dzisiaj. Niektóre wydarzenia z tej epoki obrosły legendą, a historie te powtarzane są z pokolenia na pokolenie.

Ciekawostką będącą śladem bytności cesarza w Wielkopolsce jest nazwa popularnego w kraju ciastka rodem z Francji – kremówki, którą do dzisiaj nazywa się „napoleonką”.

 

* * *

 

W roku 2006 mija 200 lat od pierwszego pobytu cesarza Francji w Wielkopolsce. Ze smutkiem należy stwierdzić, że w podręcznikach polskiej historii, w literaturze oraz w świadomości Polaków fakt ten nie funkcjonuje, podobnie jak pierwsza zwycięska polska insurekcja 1806 r. Warto w tym miejscu podkreślić, że to Wielkopolanie ponieśli wówczas wielki ciężar wyposażenia polskiego wojska towarzyszącego Napoleonowi i że dzięki ich wysiłkowi walka o niepodległość kraju była możliwa. Należy więc koniecznie przybliżyć te fakty oraz miejsca związane z zwycięskim cesarzem Francji, nazywanym wówczas „bogiem wojny”. Poniżej proponujemy jeden z możliwych szlaków napoleońskich, natomiast inne miejscowości związane z bytnością Napoleona, jego wojsk oraz polskich podkomendnych cesarza – m.in. Dezyderego Chłapowskiego (1788-1879), Jana Henryka Dąbrowskiego (1755-1818), Antoniego „Amilkara” Kosińskiego (1769-1823), Andrzeja Niegolewskiego (1787-1857), Edwarda Raczyńskiego (1786-1845), Michała Sokolnickiego (1760-1816), Jana Nepomucena Umińskiego (1778-1851), Józefa Wybickiego (1747-1822) i Józefa Zajączka (1752-1826) – prezentowane są w końcowym aneksie.

 

Trasa wycieczki: Poznań — Biedrusko — Bolechowo — Owińska — Czerwonak — Kicin — Wierzonka — Kobylnica — Swarzędz — Kleszczewo — Krerowo — Jarosławiec — Środa Wlkp. — Koszuty — Kórnik — Rogalin — Rogalinek — Mosina — Łódź — Stęszew — Konarzewo — Szreniawa — Komorniki — Poznań, 150 km

 

 

Źródło: www.regionwielkopolska.pl

 

POBIERZ OPIS SZLAKU

 

Zobacz także --> Napoleon i jego epoka w Wielkopolsce  

 

 

 

Dolina Cybiny jest niemal bezleśna i dość głęboko wcięta. Ciekawy krajobrazowo jest fragment doliny od wsi Uzarzewo, przez tereny wsi Gruszczyn i Gortatowo do Swarzędza, gdzie przechodzi w rynnę Jeziora Swarzędzkiego. Dolina ma około trzech kilometrów długości i 300-700 metrów szerokości. Dno doliny zajmują liczne rozlewiska Cybiny. Jedynie początkowy i końcowy fragment doliny jest zalesiony. Planuje się objąć dolinę ochroną w ramach Parku Krajobrazowego Doliny Cybiny.

 

Dolina Cybiny w okolicach Swarzędza

Rzeka przepływa przez liczne jeziora z których największym jest Jezioro Swarzędzkie. Inne to Jezioro Góra, Jezioro Uzarzewskie oraz leżące na terenie Poznania stawy: Antoninek, Młyński, Browarny i Olszak. W dolnym odcinku, tuż przy ujściu powstało zaporowe Jezioro Maltańskie. Dalej przepływa pod ul. Jana Pawła II wykorzystując XIX w. przepust Śluzy Cybińskiej. Cybina uchodzi do Warty na kilometrze 240,5. Dokładniej jest to prawe ramię Warty opływające Ostrów Tumski, zwane również Cybiną lub Kanałem Ulgi (właściwie Wschodnim Kanałem Ulgi, powstałym w ramach prac przy budowie Twierdzy Poznań).

 

Dopływy:

Szklarka - prawostronny w 2,86 km

Darzynka - lewostronny w 6,25 km

Struga - lewostronny w 6,26 km

Młynówka - prawostronny w 6,37 km

Zielinka - prawostronny w 9,9 km

 

 

 

Źródło: Wikipedia

 

 

ZOBACZ PANORAMĘ

Piastowski Trakt Rowerowy

 

Przebieg szlaku: Poznań – Zieliniec – J. Swarzędzkie – Gruszczyn – Uzarzewo – Biskupice – Promno – Pobiedziska – Węglewo – Lednogóra – J. Lednica – Dziekanowice – Żydówko – Rzegnowo – Braciszewo – Piekary – Gniezno – Strzyżewo Kościelne – Kozłowo – Rudki – Trzemeszno – Niewolno – Kruchowo – Wydartowo – Izdby

Długość trasy: 104,4 km

Oznakowanie: jednolicie czarne, zgodne ze standaryzacją PTTK

Początek szlaku: Poznań, u zbiegu ulic Jana Pawła II i Arcybiskupa Baraniaka

O szlaku: Piastowski Trakt Rowerowy ma umożliwić turystom poznanie historii początków państwa polskiego. Przebiega m.in. przez Wielkopolski Park Etnograficzny, Ostrów Lednicki z siedzibą Mieszka I, Gniezno – pierwszą stolicę Polski. Wiedzie także przez parki krajobrazowe, rezerwaty przyrody, nad urokliwymi jeziorami. Całej trasie towarzyszą tory kolejowe – w każdej chwili można zdecydować się na powrót koleją.

 

Szczegółowy opis szlaku:

www.cyklista.org

www.pl.wikipedia.org

 

Źródło: www.regionwielkopolska.pl

 

 

WIĘCEJ INFORMACJI --> www.szlakpiastowski.com.pl

 

 

 

logo

Odwiedza nas 3 gości oraz 0 użytkowników.


Copyright © 2013. All Rights Reserved.