Obóz RAD w Swarzędzu

Obóz Reichsarbeitsdienst w Swarzędzu 

 

Opracował: ARKADIUSZ MAŁYSZKA

 

Reichsarbeitsdienst (w skrócie RAD), po polsku Służba Pracy Rzeszy, była organizacją włączoną w system nazistowskiej struktury państwowej III Rzeszy i jednocześnie ważnym elementem gospodarki oraz nazistowskiego systemu edukacji i wychowania. Początkowo organizacja miała charakter wolontariatu. Organizacją masową stała się w wyniku przyjęcia ustawy o Służbie Pracy Rzeszy (26 czerwca 1935 r.). Ustawa ta nałożyła na młodzież obowiązek świadczenia półrocznej pracy na rzecz państwa niemieckiego. Obowiązek ten ciążył początkowo tylko na młodzieży męskiej (młode Niemki zostały objęte obowiązkiem pracy w ramach Reichsarbeitsdienst po wybuchu wojny we wrześniu 1939 r.). Do służby powoływani byli młodzi ludzie między 18 a 25 rokiem życia. Służba Pracy Rzeszy była traktowana jako honorowy obowiązek dla narodu niemieckiego, tak więc junacy pracowali nieodpłatnie na rzecz państwa. Cel powołania Reichsarbeitsdienst został określony w artykule pierwszym wspomnianej ustawy, gdzie napisano, że Służba Pracy Rzeszy kształci niemiecką młodzież w duchu narodowego socjalizmu, wspólnoty narodowej i prawdziwej etyki pracy, w celu zachowania należytego szacunku zwłaszcza dla pracy rąk ludzkich. Spełnienie obowiązku służby pracy było np. warunkiem uzyskania zgody na podjęcie studiów wyższych. Przed II wojną światową junacy Służby Pracy Rzeszy zajmowali się pracą w leśnictwie i rolnictwie (np. przy rekultywacji gruntów, pomocy przy zbiorach rolnych); budową i naprawą wałów przeciwpowodziowych czy systemów drenażowych; pracowali również przy budowie dróg, a nawet autostrad. W czasie wojny Reichsarbeitsdienst wykonywał głównie funkcje pomocnicze wobec armii. Mężczyźni budowali umocnienia, mosty, drogi oraz inne obiekty infrastruktury komunikacyjnej na potrzeby wojska; usuwali zniszczenia wywołane nalotami alianckimi. Kobieca służba RAD uzupełniała męską siłę roboczą w rolnictwie. W czasie wojny kobiety pracowały w służbie medycznej oraz na stanowiskach pomocniczych w jednostkach wojskowych (np. były sekretarkami, telefonistkami) oraz jako tzw. Wojenna Służba Pomocnicza (Kriegshilfsdienst w skrócie KHD) pomagały w urzędach, biurach, również przy produkcji uzbrojenia oraz w prowadzeniu środków transportu publicznego. Zwiększone problemy gospodarcze oraz deficyt siły roboczej spowodował, że czas obowiązkowej służby kobiet w ramach Reichsarbeitsdienst zwiększono do 18 miesięcy. Okres służby w męskim obozie, który początkowo wynosił pół roku, wraz z przedłużaniem się wojny światowej ciągłe skracano. Na początku 1945 r. wynosił już tylko sześć tygodni, które i tak przeznaczano przede wszystkim na szkolenie wojskowe. W ostatnich latach wojny junacy byli też coraz częściej wykorzystywani bezpośrednio w walce, np. przy obsłudze baterii obrony przeciwlotniczej, a w ostatnich miesiącach wojny utworzono cztery dywizje piechoty RAD, które wzięły bezpośredni udział w obronie Berlina.

Oprócz pracy czas junakom RAD wypełniały ćwiczenia wojskowe, np. zajęcia na strzelnicy, gdzie kształcili swoje umiejętności w strzelaniu oraz ćwiczenia mające na celu zdobycie umiejętności okopywania się. Ważną rolę spełniała też musztra, podczas której oddziały RAD uformowane w trójki ze śpiewem na ustach maszerowały krokiem defiladowym z błyszczącymi łopatami zamiast karabinów. W czasie wolnym od służby (pracy) organizowano junakom obowiązkowe szkolenia ideologiczne, osią których było hasło głoszone przez Reichsarbeitsführera RAD: „Idealizm – obowiązkowość – poczucie honoru – koleżeństwo i dyscyplina”.

 

Służba Pracy Rzeszy była organizacją ściśle zhierarchizowaną według zasady wodzostwa. Jej członkowie mieli określone stopnie (Ränge), od prostego Arbeitsmann (robotnik, junak) po stojącego na czele organizacji Reichsarbeitsführer (Wodza Służby Pracy Rzeszy), którym był przez cały czas istnienia RAD Konstantin Hierl. Paramilitarny charakter służby nakazywał noszenie odpowiednich mundurów i nazistowskich oznaczeń. Członkowie Reichsarbeitsdienst nosili mundury w kolorze szarobrązowym (tzw. brąz ziemisty) z dystynkcjami wskazującymi stopień. Na mundurach mieli także odpowiednią naszywkę identyfikującą jednostkę organizacyjną oraz wskazującą na wykonywane zajęcia. Każdy junak wyposażony był w mundur roboczy, bieliznę oznakowaną emblematami Służby Pracy Rzeszy, sprzęt użytku osobistego oraz kompletny mundur wyjściowy. Funkcyjni mieli przy mundurze wyjściowym kordelas (bagnet) mocowany do pasa. Na rękawach i czapkach mieli symbole RAD: łopatę i kłosy zboża ze swastyką.

Podczas służby junacy i junaczki Reichsarbeitsdienst byli zakwaterowani w specjalnych obozach. Charakterystyczne drewniane baraki z wypielęgnowaną zielenią oraz flagą RAD powiewającą na maszcie znajdowały się na terenie całej Rzeszy. Najmniejszym ogniwem w strukturze obozu była drużyna (Truppen) składająca się z 15 junaków (Arbeitsmann). Trzy (albo cztery) drużyny tworzyły Zug, czyli pluton, a trzy plutony kompanię (Abteilungen).

Organizacja była terytorialnie podzielona na czterdzieści okręgów (Gau), wśród których był również okręg Wartheland-West obejmujący wcieloną do III Rzeszy Wielkopolskę. Na czele każdego okręgu pracy stał szef w stopniu Generalarbeitsführer lub Oberstarbeitsführer. Okręg utworzony na części ziem Kraju Warty, tzw. Arbeitsgau III (Okręg Pracy nr 3), miał swoją stolicę w Poznaniu. Natomiast w Swarzędzu, noszącym przez pierwsze lata okupacji nazwę Schwaningen, od 1941 do stycznia 1945 r. istniał obóz tranzytowy (das Sammellager), z którego rozsyłano młodzież męską do pozostałych obozów w Okręgu Pracy nr 3. Funkcjonujący w Swarzędzu obóz RAD został rozlokowany w rejonie dzisiejszych ulic Grudzińskiego i Zamkowej. Na terenie ówczesnego Kraju Warty istniały podobne obozy m.in. w Inowrocławiu, Wągrowcu, Damasławku, Nowym Tomyślu, Obornikach, Żninie.

Młodzi Niemcy odbywający służbę w ramach Reichsarbeitsdienst paradowali najczęściej z łopatą jako charakterystycznym narzędziem swojego wysiłku. Władze porządkowe dbały jednak, aby nie pracowali oni wspólnie z polskimi robotnikami lub jeńcami. Chodziło o to, aby podkreślić wyższość „rasy panów”. Niemcy mieli w przypadku wspólnego działania stanowić personel pilnujący i kierowniczy. W Kraju Warty znajdowała zatrudnienie spora grupa młodzieży niemieckiej; np. w połowie 1940 r. odbywało tu swoją służbę 1200 dziewcząt pochodzących z Rzeszy.

Po wojnie, w 1945 r. decyzją zwycięskich mocarstw Służba Pracy Rzeszy została prawnie zakazana, a jej majątek skonfiskowano. Natomiast bardzo podobną organizację o nazwie Służba Polsce stworzyli kilka lat później polscy komuniści. Istniała ona w latach 1948- 1955.

 

Źródło: Zeszyty swarzędzkie 2013

 

 

Więcej informacji o RAD w Zeszytach swarzędzkich 2013

 

 

 

 

 

 

 

 

Wykaz mieszkańców, którzy zginęli podczas wojny

 

WYKAZ MIESZKAŃCÓW SWARZĘDZA, KTÓRZY ZGINĘLI W LATACH WOJNY I OKUPACJI HITLEROWSKIEJ 1939-1945

 

Adamski Adam rolnik, zginął podczas wojny obronnej we wrześniu 1939 r.

Adamski Józef zginął w obozie Mauthausen-Gusen w 1943 r.

Białecki Józef członek Bractwa Kurkowego, zginął w więzieniu w Forcie VII w Poznaniu

Brodowski Leon stolarz, zginął w obozie w Mauthausen 17 listopada 1944 r.

Chałupka Józef zginął w obozie w Żabikowie

Ciborek Kazimierz stolarz, zginął w obozie w Żabikowie

Cieślewicz Leon malarz, zginął w obozie Mauthausen-Gusen

Czapracki Czesław piekarz, zginął podczas wojny obronnej we wrześniu 1939 r.

Deryngowski Marcin rolnik, zginął podczas wojny obronnej we wrześniu 1939 r.

Dobiński Witold fryzjer, zginął w obozie w Buchenwaldzie

Dopierała Kazimierz robotnik, zginął w obozie Mauthausen-Gusen

Dytkiewicz Stefan księgowy, stracony w więzieniu w Poznaniu przy ul. Młyńskiej w dniu 2 czerwca 1942 r.

Fiszerowicz Maksymilian kupiec, zginął w więzieniu we Wronkach 9 czerwca 1942 r.

Fiszerowicz Władysław rzeźnik ,stracony w więzieniu w Poznaniu przy ul. Młyńskiej 6 października 1942 r.

Frąckowiak Maksymilian kupiec, zginął w więzieniu we Wronkach w dniu 6 czerwca 1942 r.

Frąckowiak Michał aresztowany w 1940 r., więziony w Forcie VII, Ravensbrück, Buchenwald, Dachau, gdzie zmarł 28 kwietnia 1943 r.

Gajdziński Ignacy kupiec, zginął w obozie Mauthausen-Gusen

Gajewski Maksymilian robotnik stracony w więzieniu w Poznaniu przy ul. Młyńskiej w dniu 14 października 1941 r.

Gałdyński Roman szczotkarz, stracony w więzieniu w  Poznaniu przy ul. Młyńskiej 14 października 1941 r.

Gawarecki Sylwester rolnik, zginął podczas wojny obronnej we wrześniu 1939 r.

Gąsiorek Jan grabarz, zginął w więzieniu w Forcie VII w Poznaniu

Głowacki Stefan rolnik, zginął podczas wojny obronnej we wrześniu 1939 r.

Górka Jan robotnik zginął w obozie jenieckim

Grobelny Kazimierz rolnik, zginął w obozie Mauthausen-Gusen

Gruszczyński Władysław elektryk, rozstrzelany 8 listopada 1939 r.

Jankowiak Edmund zginął w więzieniu w Forcie VII w Poznaniu

Jankowiak Władysław robotnik, zginął w obozie w Buchenwaldzie

Jankowiak (kobieta z dzieckiem) zginęli podczas wyzwalania Swarzędza w styczniu 1945 r.

Kamerduła Roman stolarz, zginął w więzieniu w Forcie VII w Poznaniu w dniu 8 stycznia 1943 r.

Kamiński Józef robotnik, zginął w obozie Mauthausen-Gusen w 1943r.

Kaszubski Antoni kupiec, zginął w więzieniu we Wronkach 30 października 1941 r.

Kazimierczak Józef zginął w więzieniu w Rawiczu

Kitka Klemens urzędnik, por. rez. dowódca kompanii „Swarzędz” stracony w więzieniu w Poznaniu przy ul. Młyńskiej w dniu 14 października 1941 r.

Klupsch Stanisław robotnik, zginął podczas wojny obronnej we wrześniu 1939 r.

Knade Edmund stolarz, rozstrzelany w więzieniu przy ul. Młyńskiej w Poznaniu

Konieczny Jan robotnik stracony w więzieniu przy ul. Młyńskiej w Poznaniu 22 sierpnia 1942 r.

Konikiewicz Marian zginął podczas wyzwalania Swarzędza w styczniu 1945 r.

Konwiński Zygmunt cieśla, zginął w więzieniu we Wronkach 13 czerwca 1942 r.

Korcz Czesław zginął w obozie Mauthausen-Gusen

Kotecki Stefan robotnik, zginął podczas wojny obronnej we wrześniu 1939 r.

Koźlik Stanisław ksiądz, zginął w Bydgoszczy 20 października 1939 r.

Krotofil Władysław hutnik, zginął w obozie w Żabikowie w styczniu 1945 r.

Kwaśniewski Stanisław stolarz, zginął w więzieniu w Forcie VII w Poznaniu 22 kwietnia 1940 r.

Latanowicz Sylwester fryzjer, zastrzelony pod Tulcami 2 października 1942 r. przez żandarma niemieckiego

Lewandowski Jan stolarz, zginął w obozie w Mauthausen-Gusen, 29 grudnia 1942 r.

Lisiecki Henryk student, zginął w obozie w Żabikowie w styczniu 1945 r.

Lizak Marian kupiec, zginął w obozie w Mauthausen-Gusen

Łoza Mieczysław stolarz, stracony w więzieniu przy ul. Młyńskiej e Poznaniu 2 czerwca 1942 r.

Łukaszyk Kazimierz stolarz, zginął w obozie w Buchenwaldzie

Majerowicz Jan stolarz, stracony w więzieniu Poznaniu przy ul. Młyńskiej w Poznaniu 2 czerwca 1942 r.

Marciniak Antoni szofer, stracony w więzieniu przy ul. Młyńskiej w Poznaniu 2 czerwca 1942 r.

Malosik Feliks nauczyciel, zginął w Katyniu

Mikołajczak Władysław stelmach, stracony w więzieniu przy ul. Młyńskiej w Poznaniu 14 października 1941 r.

Monka Zenon zegarmistrz, zginął w obozie w Mauthausen w listopadzie 1942 r.

Nowacki Franciszek zginął w więzieniu we Wronkach w 1942 r.

Nowak Piotr stolarz, zginął w więzieniu w Poznaniu przy ul. Młyńskiej

Nowak Wiktoria zginęła w obozie Gross-Rosen

Nowicki Franciszek robotnik, zginął w więzieniu w Forcie VII w Poznaniu

Nowicki Stanisław szewc, zginął w więzieniu w Rawiczu

Nowicki Zygmunt księgowy, zginął w więzieniu we Wronkach 9 listopada 1941 r.

Nurkowski Marian stolarz, zginął w więzieniu w Forcie VII w Poznaniu

Owczarzak Walenty kowal, zginął w więzieniu w Forcie VII w Poznaniu 23 lutego 1940 r.

Pawlak Jan stolarz zginął w Poznaniu przy ul. Młyńskiej

Piechowiak Henryk nauczyciel, zginął w Katyniu

Polanowski Mieczysław stolarz, zginął w obozie w Mauthausen 24 lutego 1941 r.

Przepiórka Wincenty rolnik, zginął w więzieniu we Wronkach w 1942r.

Przybył Kazimierz cieśla, zginął w obozie w Mauthausen-Gusen

Przybył Leon rzeźnik, stracony w więzieniu przy ul. Młyńskiej w Poznaniu 2 czerwca 1942 r.

Rajewicz Karol młynarz, zginął w więzieniu we Wronkach 17 października 1942 r.

Ratajczak Jan robotnik, zginął w więzieniu w Forcie VII w Poznaniu

Rutnicki Bronisław zginął w więzieniu w Forcie VII w Poznaniu

Rzepecki Czesław uczeń stolarski, więziony przy ul. Młyńskiej w Poznaniu- zwolniony, zmarł w 1942 r. w wyniku odniesionych obrażeń

Szchneider Helena siostra Franciszka, zamordowana w listopadzie 1943 r. w Izabelinie

Szchneider Jadwiga matka Franciszka, spalona żywcem w swoim mieszkaniu 11 listopada 1943 r. w Izabelinie

Seremak Stefan stracony w więzieniu przy ul. Młyńskiej w Poznaniu 25 maja 1943 r.

Siekierski Edmund zginął w więzieniu w Rawiczu

Skrzypczak Józef stolarz, stracony w więzieniu przy ul. Młyńskiej w Poznaniu 16 maja 1941 r.

Skrzypczak Wacław zginął w obozie w Mauthausen-Gusen w 1944 r.

Skrzypczak Waleria zginęła w obozie w Gross-Rosen w 1943 r.

Sołęczew Paweł woźny, zginął w więzieniu przy ul. Młyńskiej w Poznaniu

Sołęczew Teofil uczeń gimnazjalny, stracony w więzieniu przy ul. Młyńskiej w Poznaniu 8 kwietnia 1942 r.

Staniewski Tadeusz burmistrz Swarzędza, zginął w obozie w Buchenwaldzie 25 sierpnia 1940 r.

Stefański Feliks robotnik, zginął w wojnie obronnej we wrześniu 1939 r.

Strojny Józef kapral zawodowy, zginął w więzieniu w Forcie VII w Poznaniu

Strojny Roman rzeźbiarz w drzewie, stracony w więzieniu przy ul. Młyńskiej w Poznaniu 14 października 1941 r.

Talarczyk Roman stolarz, zginął w więzieniu w Forcie VII w Poznaniu 7 marca 1940 r.

Utrata Zygmunt stolarz, rozstrzelany w Swarzędzu 18 października 1939 r.

Waligóra Władysław rolnik, zginął w obozie koncentracyjnym

Wieczorek Jerzy uczeń zawodu, zginął w obozie w Mauthausen-Gusen

Wieczorek Władysław robotnik, zginął podczas wojny obronnej we wrześniu 1939 r.

Winke Maksymilian rybak, stracony w więzieniu przy ul. Młyńskiej w Poznaniu 14 października 1941 r.

Witkowski Kazimierz stolarz, rozstrzelany w Poznaniu

Wojciechowski Florian stolarz, stracony w więzieniu przy ul. Młyńskiej w Poznaniu 2 czerwca 1942 r.

Wojciechowski Kazimierz urzędnik, stracony w więzieniu przy ul. Młyńskiej 2 czerwca 1942 r.

Woźniczka Józef uczeń zawodu, zginął w obozie w Mauthausen-Gusen

Zadworny (brak imienia) szewc, zginął w obozie w Buchenwaldzie

Zandecki Jan stolarz, zginął w obronie Warszawy we wrześniu 1939 r.

Zieliński Kazimierz robotnik, zginął w obozie w Buchenwaldzie

 

                                                                                                       

                                              Opracował: Bronisław Szydrowski

 

 

 

Źródło: „Swarzędz 1638-1988” Władysław Białek

 

 

 

Obóz pracy

AUTOR: ANNA ZIÓŁKOWSKA

 

Obóz Zbiorczy Niemieckiego Frontu Pracy nr 24 w Swarzędzu

Jednym z elementów składowych polityki narodowościowej realizowanej przez władze hitlerowskie w Kraju Warty była bezpośrednia i pośrednia eksterminacja zamieszkałej tam ludności polskiej i żydowskiej. Prześladowania Żydów – podobnie jak Polaków – zaczęły się już od pierwszych chwil okupacji. Polacy i Żydzi ginęli w egzekucjach, zmuszani byli do wykonywania różnych ciężkich robót poprzez nałożenie przymusu pracy, wywłaszczani, zakazano im samowolnej zmiany miejsca zamieszkania. Zostali objęci akcją wysiedleń do Generalnego Gubernatorstwa.

Postępowanie niemieckich władz cywilnych, wojskowych i policyjnych wobec Żydów opierało się przede wszystkim na tajnych i poufnych rozporządzeniach specjalnych, wprowadzających szereg ograniczeń prawnych, nakazów, zakazów. Doprowadziły one do całkowitego wyodrębnienia Żydów z reszty społeczeństwa. Widomym tego symbolem było wprowadzenie na mocy decyzji namiestnika Kraju Warty Arthura Greisera z dnia 26 listopada 1939 r. oznakowania Żydów gwiazdą Dawida.

Pozostałą, niewysiedloną z Kraju Warty ludność żydowską, skupiono w gettach, tj. wydzielonych dzielnicach niektórych miast, gdzie była strzeżona przez policję. Największe getto zorganizowano w łodzi, w którym łącznie w okresie okupacji mieszkało około 200 tys. osób. Jednym z zadań, jakie postawiły niemieckie władze okupacyjne przed gminami żydowskimi, był obowiązek dostarczenia przez nie odpowiednich kontyngentów mieszkańców gett, zatrudnianych następnie do najcięższych prac fizycznych.

Z czasem pracę Żydów wykorzystywano nie tylko na miejscu

– przede wszystkim w getcie łódzkim i tzw. gettach prowincjonalnych Kraju Warty (m.in. w Kutnie, Włocławku, Zduńskiej Woli, Sieradzu, Gostyninie, Warcie, Pabianicach), ale zaczęto również wywozić robotników do licznych obozów pracy przymusowej, uzupełniając w ten sposób zapotrzebowanie władz niemieckich na tanią siłę roboczą. W planach niemieckich obozy te odgrywały duże znaczenie dla całej struktury Kraju Warty. Osadzoną w nich ludność żydowską zatrudniano przy rozbudowie dróg (w tym autostrady łączącej Frankfurt nad Odrą z Poznaniem), sieci kolejowej, dróg wodnych, przebudowie miast, a także w gospodarstwach rolnych. Były także jednym z ogniw w polityce eksterminacji i bezprzykładnego wyzysku niewykwalifikowanych robotników żydowskich. Słowa, zapożyczone z dzieła Lorenza Diefenbacha  Praca czyni wolnym  (Arbeit macht frei), nabrały przy tym szczególnie cynicznego znaczenia i towarzyszyły przez cały czas pracy więźniów.

Na wyniszczenie przez pracę, stałe maltretowanie, trudy życia obozowego skazano także więźniów obozu pracy przymusowej w Swarzędzu.

Obóz, występujący pod urzędową nazwą Gemeinschaftslager der DAF Nr 24 (Obóz Zbiorczy Niemieckiego Frontu Pracy nr 24) został założony 21 lipca 1941 r. Jego powstanie wiązało się z modernizacją ważnego z punktu widzenia strategicznego szlaku kolejowego łączącego Trzecią Rzeszę ze wschodem, tj. budową drugiego toru kolejowego na trasie Poznań–Warszawa. Obóz założono przy ul. Nowowiejskiej, w pobliżu dworca kolejowego. Więźniów zakwaterowano w drewnianych barakach postawionych przez Niemiecką Kolej Rzeszy (Deutsche Reichsbahn). Znajdowały się tam także pomieszczenia biura obozowego, kantyny i barak, w którym przechowywano sprzęt.

W wydzielonej części obozu mieszkali robotnicy polscy zatrudnieni także przy rozbudowie torów kolejowych. Jak zeznawał po wojnie Henryk Józef Majchrzak: […] na budowie w Swarzędzu […] zatrudnieni byli jako robotnicy fizyczni Żydzi. Było ich w ilości od 250-300. Żydzi ci pojawili się na terenie Swarzędza po odejściu jeńców angielskich […]. Żydzi ci byli obozowani w jednym obozie razem z Polakami, z tym że przednią część zajmowali Polacy, którzy mieli swobodę ruchów, a tylną część zapłotowaną kolczastym drutem zajmowali Żydzi.

Uzupełnieniem relacji H. J. Majchrzaka o lokalizacji miejsca osadzenia Żydów jest odręczny szkic obozu wykonany przez Bolesława Dembińskiego.

Do obozu skierowano Żydów m.in. z getta łódzkiego, często członków jednej rodziny: braci, kuzynów, ojca z synami, a także z gett w Koźminku, łasku, Turku, Bełchatowie. Wśród osadzonych znajdowało się także kilku Żydów pochodzących z Niemiec.

Zleceniodawcą robót w Swarzędzu była Niemiecka Kolej Rzeszy, która zleciła wykonanie robót dwóm firmom: Wilhelm Jung–Rudolf Schmidt, Eisenbahn Posen-Warschau (Wilhelm Jung–Rudolf Schmidt Bauunternehmung Frankfurt am Main) oraz Grün & Bilfinger Tief– u. Hochbau A. G. Mannheim,  które zwracały się do niemieckiej administracji getta (Gettoverwaltung, Zarząd Getta) w łodzi, kierującego całością spraw związanych z deportacją Żydów w Kraju Warty do obozów pracy przymusowej, o wyznaczenie robotników żydowskich do pracy.

Z kolei nadzór nad organizacją pracy ludności żydowskiej w okręgu sprawował Krajowy Urząd Pracy w Poznaniu.

Jak ustalono, firmy niemieckie – podwykonawcy robót prowadzonych tylko przez Kolej Rzeszy – w obozach pracy przymusowej w Kraju Warty, według stanu z 14 września 1942 r. zatrudniały łącznie 2300 więźniów żydowskich. Wszystkie one czerpały ogromne korzyści finansowe z morderczej eksploatacji siły roboczej Żydów.

Prowadzenie obozu przekazano funkcjonariuszom Niemieckiego Frontu Pracy, którzy pełnili funkcję kierowników obozu (Lagerführer). Byli to kolejno: Schulze, a po nim pochodzący z Lipska Willi Grosse.

Natomiast bezpośredni nadzór nad obozem sprawowało poznańskie gestapo. Z kolei roboty budowlane, które na odcinku Poznań–Słupca nadzorował kolejowy odcinek budowy z siedzibą we Wrześni (Deutsche Reichsbahn – Neubauamt Wreschen) z ramienia firmy Jung prowadził początkowo  Emil Jung, a następnie Walter Feickert. Dozór nad więźniami pełniła załoga złożona z członków Wach– und Schliessgesellaschaft  (Towarzystwo Ochrony i Dozoru Mienia).

Do dozorowania więźniów zobowiązani byli także wszyscy Niemcy, w tym straż kolejowa i cywilny personel niemiecki. W obozie – zgodnie z wprowadzonymi przez władze niemieckie zarządzeniami – był wskazany spośród wszystkich więźniów tzw. starszy Żydów (Judenälteste), który pełnił funkcję łącznika pomiędzy komendantem obozu a więźniami. Nazwiska jego nie zdołano jednak ustalić.

Z funkcjonowaniem obozu związany był także personel administracyjny, a więc magazynierzy, kucharki obozowe, które przygotowywały oddzielne posiłki dla więźniów i skoszarowanych w obozie robotników polskich, mieszkających w jego wydzielonej części.

Do firmy Wilhelm Jung–Rudolf Schmidt z nakazu pracy skierowany został także Polak, zajmujący się rachunkowością i sporządzający sprawozdania finansowe na potrzeby Zarządu Getta w Łodzi. O liczbie więźniów osadzonych w obozie w Swarzędzu dowiadujemy się ze sprawozdań sporządzanych przez niemiecki Zarząd Getta w Łodzi. I tak np. w dniu 1 lipca 1942 r. w firmie Jung pracowało 149 więźniów. Stan osadzonych zwiększył się 15 lipca tego roku do 218. Jednakże już pod koniec sierpnia 1942 r. wykaz dzienny więźniów wskazuje na 186 mężczyzn. W marcu 1943 r. liczba ta zmniejszyła się do 131 osób, a 1 sierpnia 1943 r. było tam już tylko 86 Żydów.

Z kolei firma Grün & Bilfinger korzystała z pracy więźniów tego obozu tylko przez kilka miesięcy, i tak: w dniu 1 lipca 1942 r. z obozu w Swarzędzu skierowano do tego przedsiębiorstwa 21 więźniów, a 25 sierpnia tego roku 18 Żydów. Tego też dnia przedsiębiorstwo to zaprzestało prowadzenia robót w Swarzędzu, a tym samym wykorzystywania więźniów do ciężkich prac fizycznych. Żydzi osadzeni w obozie pracy przymusowej traktowani byli jak więźniowie i poddani reżimowi obozowemu, narzuconemu im na mocy szeregu rozporządzeń wydanych przez władze niemieckie, które bezwzględnie egzekwowali nie tylko członkowie załogi obozowej, ale także przedsiębiorcy niemieccy. Regulowały one m.in. wewnętrzne życie obozowe, zasady zaopatrzenia Żydów w żywność, odzież, obuwie, środki higieny, a także warunki płacowe, na jakich byli zatrudniani. Wszystkie zarządzenia akceptowały egzystencję, a właściwie wegetację więźniów żyjących w warunkach upokarzających każdego człowieka, które nie dawały im szans fizycznego przetrwania. Szczególnie dotkliwie więźniowie odczuwali nieustannie dręczący ich głód. Niewystarczające przydziały żywności, ich niewłaściwa jakość, wynikały nie tylko z doraźnie wydawanych w tej kwestii zarządzeń, ale także z ogólnie głoszonej zasady, że rasa niżej stojąca potrzebuje […] mniej przestrzeni, mniej odzieży i mniej żywności. Pogląd taki reprezentował między innymi Robert Ley, przywódca Niemieckiego Frontu Pracy. Tak więc kryteria rasowe decydowały o wartości kalorycznej, wielkości norm żywieniowych i rodzaju przydzielanych produktów. Zgodnie z tak wyrażonymi zaleceniami, wyżywienie więźniów służyć miało jedynie utrzymaniu ich zdolności do pracy. Jak zeznawał po wojnie Erwin Lewy, więźniowie obozu w Swarzędzu otrzymywali: dziennie 200 g chleba, litr zupy obozowej (tzw.  Lagersuppe), raz w tygodniu łyżkę marmolady, a 25 g margaryny tylko w dni świąteczne. Relację tę uzupełniają Polacy w czasie okupacji zatrudnieni w firmie Jung–Schmidt. Jan Tylkowski, stwierdza: Żydzi pracowali od godz. 7.00 rano do godz. 16.00, Z reguły cierpieli na głód i wyglądali jak chodzące szkielety.

Henryk Józef Majchrzak dodaje: Żydzi mieli swoją własną stołówkę. Wyżywienie dla Żydów było bardzo słabe, mięsa nigdy nie otrzymywali. Dzienne wyżywienie Żyda składało się z czarnej kawy i chleba na śniadanie, to samo na kolację, a na obiad była jakaś zupa.

Dramatycznym uzupełnieniem tych zeznań jest kartka pocztowa – błagalna prośba – wysłana w czerwcu 1942 r. z obozu w Swarzędzu przez Fiszka Ajzenberga i skierowana do rodzin w getcie łódzkim o przesłanie paczki z żywnością, w której napisał: […] proszę Was, zróbcie wszystko, by mi wysłać paczkę: chleb, marmoladę, papierosy i nic więcej. Gdyby Was nie było stać, proszę Was, zwróćcie się do Poli, Heńka i naszych krewnych, żeby mi ją przysłali.

Więźniowie, skoszarowani w prymitywnych barakach, gdzie przeciekały dachy, a w porze zimowej panowało przenikliwe zimno, pozbawieni byli podstawowych sprzętów, które nie zapewniały im nawet minimum warunków do spania, wypoczynku. Landrat powiatu poznańskiego zarządzeniem z 15 lipca 1942 r. wprowadził szczegółowy wykaz sprzętu, jaki mógł się znajdować w izbach mieszkalnych więźniów. Wyposażenie osobiste więźnia to siennik, koc i ręcznik. Dla wszystkich przeznaczony był stół i miejsce, gdzie można było usiąść, ale tylko wtedy, kiedy zaistniała taka potrzeba. Osadzeni w obozie cierpieli na niedostatek odzieży, bielizny i obuwia. Wielu mieszkańców Swarzędza zapamiętało kolumny więźniów, nie tylko z obozu w Swarzędzu, ale również z Gruszczyna prowadzonych do pracy, ubranych w łachmany, w strojach niedostosowanych do warunków atmosferycznych. Jak wspominają: W zimie Żydzi ubrani byli w lekkie stroje i byli niesamowicie obdarci.

Przedsiębiorcy niemieccy zatrudniający Żydów niekiedy sami starali się o przydział obuwia i odzieży dla więźniów, pisząc w tej sprawie do Zarządu Getta w łodzi. Kierowali się przy tym nie troską o stan zdrowotny więźniów, ale własnym interesem. Więzień pracujący np. w obuwiu kaleczącym stopy, podatny na choroby, a w konsekwencji niezdolny do jej wykonywania, nie przynosił określonych zysków finansowych. W efekcie tych działań do obozu 9 stycznia 1943 r. przesłano obuwie, a także 88 sztuk bielizny. Cierpiącym szczególnie na niedostatek jedzenia więźniom starali się w miarę swoich możliwości pomóc Polacy, mieszkańcy Swarzędza i okolicznych wsi. Jan Tylkowski podaje: byli dożywiani przez nas Polaków, ziemniakami i chlebem. W akcję pomocy więźniom włączyli się także członkowie swarzędzkiej konspiracyjnej organizacji harcerskiej.

Więźniowie odczuwali także skutki poniżającej ich polityki płac, która w praktyce przekreślała jakiekolwiek szanse godziwego zarobku za wykonywaną pracę. Początkowo, na mocy zarządzenia namiestnika Kraju Warty ustalono stawkę za zatrudnienie robotnika

żydowskiego w wysokości 0,30 RM (reichsmark) za godzinę pracy. Z kwoty tej potrącano podatek, a część przekazywano na konto Zarządu Getta w łodzi. Rozporządzeniem z 26 czerwca 1942 r. wprowadzono zasadę całkowicie pozbawiającą Żydów jakiegokolwiek  wynagrodzenia. Ustalono w zamian za to opłatę za „wypożyczenie Żyda” (tzw. Judenleihgebühr) w wysokości 0,70 RM, którą za każdego robotnika żydowskiego przedsiębiorca winien był wnosić za każdy dzień kalendarzowy do kasy Zarządu Getta w łodzi. Przy czym opła-tę tę wnoszono niezależnie od tego czy pracownik był zdolny do pracy, czy był chory.

Ogólny stan zdrowotny robotników żydowskich, wynikający z katastrofalnych warunków bytowych w gettach, w jakich żyli przed deportacją do obozu, a także wyczerpująca, ponad siły fizyczne praca, brak należytej higieny osobistej, powodował, że stawali się oni coraz bardziej podatni na wiele chorób. Utrzymanie zdolności robotników żydowskich do pracy zmusiło pracodawców niemieckich do stworzenia więźniom formalnej opieki lekarskiej, która w warunkach obozowych sprowadzała się do minimum. Z nakazu kierownictwa odcinka budowy linii kolejowej we Wrześni (Neubauamt Wreschen), opiekę lekarską nad obozami w Swarzędzu, Nekli, Wrześni i Otocznej sprawował dr Franciszek Frąckowiak, która – jak stwierdził – była fikcją: O opiece lekarskiej nad Żydami w rzeczywistości mowy nie było, gdyż ograniczała się ona do zbadania chorego i podania sposobu leczenia. Lekarstw nie wolno im było podawać.[…] Każdy z obozów odwiedzałem dwa razy w tygodniu.

Szczególnie szybko rozprzestrzeniającą się chorobą wśród więźniów był dur plamisty. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, jeszcze przed deportacją do obozu Żydzi mieli być odwszawieni. Temu celowi służyła także odwszalnia ustawiona na terenie obozu. To jednak nie ustrzegło więźniów od zachorowań. Na jej wzrost wpłynąć mogło tak-że przenoszenie części więźniów z obozu do obozu przez firmę Grün & Bilfinger. Według relacji dr. F. Frąckowiaka: Gdy w obozie żydowskim w Swarzędzu wybuchła epidemia tyfusu plamistego, Niemcy wywieźli – podobno w nocy – pod moją nieobecność wszystkich Żydów w niewiadomym kierunku, a na ich miejsce, po dezynfekcji baraków, przywieźli nową partię Żydów.

Więźniowie cierpieli także na liczne choroby układu pokarmowego, zatrucia, biegunki, schorzenia jelit. Panujący w obozie głód był z kolei przyczyną opuchlin głodowych. Narażeni byli na urazy powstałe w wyniku bicia. Skuteczne wyleczenie chorób, przy panującym głodzie, brudzie, braku nie tylko leków, ale także ogólnej poprawy warunków bytowych, było praktycznie niemożliwe. Ciężkie uszkodzenia ciała powodowały także wypadki, spowodowane pracą na czynnej i ważnej z punktu widzenia strategicznego trasie kolejowej wschód-zachód. Z raportu o stanie więźniów przesłanego przez administrację obozu do Zarządu Getta wiemy np., że w dniu 14 kwietnia 1942 r. było 34 więźniów niezdolnych do pracy. Przedsiębiorcy niemieccy starali się przy tym jak najszybciej usunąć chorych Żydów z obozu, przyczyniając się w ten sposób do przyspieszenia ich śmierci. Nie udzielali im bowiem właściwej pomocy na miejscu, a przeprowadzane w obozie selekcje eliminowały najsłabszych spośród niezdolnych do pracy. Tę grupę więźniów wywożono następnie do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem (Kulmhof).

Z niewiadomych powodów 14 kwietnia 1943 r. do getta łódzkiego skierowano 34 więźniów, deportowanych do obozu z gett Kraju Warty. Żydowska administracja getta nie chciała ich jednak przyjąć.

Pomiędzy Wydziałem Statystycznym a gettowym Urzędem Pracy (Referat: Praca poza Gettem) wywiązała się na ten temat korespondencja. W jej konkluzji kierownik Urzędu Pracy w getcie stwierdził: ponieważ nie znajdowały się w rejestrze transportów z naszego getta [wymienione w piśmie osoby – A. Z] to i tym samym z tutejszego getta nie wyjeżdżały. Należy przy tym nadmienić, że spośród wspomnianych 34 osób w okresie od 26 kwietnia do 15 sierpnia 1943 r. zmarło 6 więźniów.

W Urzędzie Stanu Cywilnego w Swarzędzu, właściwego terytorialnie dla obozu, odnotowano łącznie 9 przypadków zgonów więźniów. Wszystkie zostały zgłoszone ustnie jednego dnia, tj. 13 maja 1942 r. przez komendanta obozu Schulze. Akty zgonu sporządzono odręcznie na drukach urzędowych obowiązujących w Kraju Warty, oprawionych w tzw. księgę zgonu. Jednak każdy z wpisów został przekreślony i opatrzony jednobrzmiącym opisem w języku niemieckim: obok w księdze zmarłych za rok 1942 błędnie rozpoczęto wpis o wypadkach śmierci, został on przerwany, a przedruk łącznie z tekstem skreślony.

Są to przy tym jedyne wpisy w Urzędzie Stanu Cywilnego w Swarzędzu odnotowujące zgony więźniów z tego obozu. Zgony Żydów stwierdzał niemiecki lekarz ze Swarzędza dr Erwin Vetter. 

 

Wykaz imienny Żydów zmarłych w obozie w Swarzędzu, sporządzony na podstawie aktów zgonu:





* pisownia nazwisk zgodna z oryginałem

Źródło: USC w Swarzędzu, akty zgonu od nr 33/1942 do nr 41/1942

 

Zwłoki zmarłych chowano na miejscowym cmentarzu parafialnym przy ul. Poznańskiej. świadkiem pochówku Żydów był grabarz Wincenty Markiewicz, który zeznał: Chowano […] Żydów w ten sposób, że bez jakiegokolwiek zapowiadania przyjeżdżało gestapo z Żydami, jakiś gestapowiec wskazywał Żydom, gdzie mają kopać mogiły i następnie po wykopaniu mogił wrzucano do nich zwłoki […] albo zupełnie nagie, albo owinięte w prześcieradła. Gestapowcy zasadniczo zabraniali mi być obecnym przy chowaniu Żydów. Stałem jednak opodal […] i wszystko widziałem […]. Były to zwłoki mężczyzn w wieku 40–60 lat.

Z kolei według relacji B. Dembińskiego, ciała zmarłych i powieszonych w obozie Żydów, złożone w dole były posypane wapnem. Inni świadkowie podają, że pochówki odbywały się także na polu w pobliżu obozu. Obozy pracy przymusowej dla Żydów miały charakter ścisłego więzienia. Żydów karano śmiercią nie tylko za nieprzestrzeganie regulaminu obozowego, ucieczki, ale także za wszelkie próby oddalenia się z miejsca pracy (nawet w poszukiwaniu jedzenia). Kara miała utwierdzić więźniów, że wszelkie próby choćby chwilowego oddalenia się od obozu są bezskuteczne. Wyroki wykonywano przez powieszenie, a świadkami egzekucji byli nie tylko współwięźniowie, ale także miejscowi funkcjonariusze partyjni, przedstawiciele władz administracyjnych. Do przyglądania się egzekucji zmuszano również polskich robotników kolejowych pracujących w firmie Jung–Schmidt. Egzekucje poprzedzało niekiedy wystąpienie funkcjonariusza gestapo. Relacje o budowie szubienicy i przeprowadzonej pierwszej egzekucji złożył – podczas śledztwa prowadzonego przez ówczesną Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Poznaniu – Franciszek Bączkiewicz: Pewnego roku latem – byłem w tartaku, który znajdował się naprzeciw obozu. W pewnej chwili przyszedł do mnie Polak, kierownik tartaku, którego nazwiska nie znam i powiedział mi, że do tartaku przyszli robotnicy z obozu po drzewo na budowę szubienicy, ponieważ mają wieszać Żydów. […] Udałem się pod szopę na szczyt sterty desek, skąd dokładnie obserwowałem, co się dzieje w obozie żydowskim. […] Zauważyłem ok. godz. 15, jak kolumny robotników żydowskich ustawiały się na placu obozu żydowskiego. W pewnym momencie jeden z umundurowanych Niemców (albo z policji albo z gestapo) donośnym głosem odczytał wyrok, z którego treści wynikało, że pięciu Żydów zostało skazanych na karę śmierci przez powieszenie za to, że opuścili stanowiska pracy i chodzili po wsiach, prosząc mieszkańców o żywność. Po odczytaniu tego wyroku widziałem, jak wyprowadzano trzech Żydów pod zbudowaną na placu szubienicę, którym kazano wejść na deskę, jaka wspierała się na dwóch kozłach. Następnie inni Żydzi na rozkaz Niemców zarzucili skazańcom pętlę na szyję i równocześnie usunęli deskę, na której stali – spod nóg. Po usunięciu deski trzech Żydów zawisło na szubienicy, z tym że jeden z Żydów o wadze ok. 40 kg, zerwał się z szubienicy i upadł na ziemię. Żyda tego wyprowadzili na stronę, a po małej chwili zerwali pętlę z powieszonych Żydów, po czym przyszedł lekarz, który stwierdził zgon trzech Żydów. Po usunięciu powieszonych Żydów z szubienicy, powieszono w podobny sposób dwóch następnych Żydów, a na końcu również tego Żyda, który urwał się spod szubienicy. Łącznie tego dnia powieszono pięciu Żydów.

Zapewne podobny los spotkał Załme i Froima Koczełkowskich, którzy w dniu 8 marca 1942 r. zbiegli z obozu. O ich ujęciu donosiła wychodząca w Kraju Warty gazeta „Ostdeutscher Beobachter”. Z notatki prasowej wynika, że zostali ujęci przez posterunek miejscowej żandarmerii. Uciekinierzy chodzili po okolicy bez dokumentów i naszytych gwiazd Dawida. W 1943 r. w publicznej egzekucji powieszono kolejnych trzech Żydów z obozu swarzędzkiego. H. J. Majchrzak tak zapamiętał to tragiczne wydarzenie: […] Wiosną 1943 roku z naszej budowy uciekło trzech Żydów. Gdy o tym dowiedział się Emil Jung, natychmiast zgłosił o tym do gestapo w Poznaniu i wszczął pościg za nimi. Żydzi ci zostali niebawem ujęci, przez 3 dni byli zamknięci w piwnicy, a następnie w obecności Emila Junga i gestapowców z Poznania – na oczach całego obozu zostali powieszeni na terenie obozu. Samo wieszanie Żydów następowało na polecenie gestapo w ten sposób, że jedni Żydzi wieszali drugich Żydów. Nie pamiętam nazwisk powieszonych Żydów. Żydzi ci zostali pochowani w pobliżu obozu żydowskiego na polu.

Tragiczny epilog miała ucieczka nieustalonego z nazwiska więźnia, którego po schwytaniu przewieziono do obozu, a następnie wtrącono do komory odwszalni, gdzie z powodu panującej tam wysokiej temperatury i braku powietrza udusił się.

Podobnie dramatyczne opisy towarzyszą relacjom świadków o fizycznym znęcaniu się i zabijaniu Żydów przez członków załogi obozu i niemieckiego kierownictwa budowy. To wstrząsające relacje o zakopywaniu żywcem więźnia, zabijaniu łopatą, czy topieniu w latrynie obozowej. W szczególny sposób znęcali się nad więźniami Joseph Kramer i Theo Will. Trudne do oszacowania są straty osobowe poniesione w obozie w Swarzędzu. Wynika to zarówno ze stanu zachowania materiału źródłowego, przede wszystkim braku podstawowej do tego celu dokumentacji statystycznej, tj. urzędowej dokumentacji zgłaszania zgonów, jak i pełnej dokumentacji obozu. Obóz w Swarzędzu funkcjonował do 26 sierpnia 1943 r. Wówczas to na mocy wydanych wcześniej wytycznych  Reichsführera SS i szefa policji niemieckiej Heinricha Himmlera władze niemieckie przystąpiły do rozwiązania wszystkich obozów pracy przymusowej dla Żydów w Kraju Warty. Więźniów z obozu w Swarzędzu deportowano do obozu koncentracyjnego Auschwitz.

 

An e k s

Wykaz imienny Żydów deportowanych 18 grudnia 1939 r.

z obozu na Głównej do Ostrowa Lubelskiego

1. Osoby urodzone w Swarzędzu:

– Martin Scheibe – ur. 23.08.1909

– Albert Scheibe – ur. 07.01.1882

– Else Jakob z domu Kiwi – ur. 15.10.1886

– Herta Jakob – ur. 12.03.1922

– Gertrud Planter z domu Wolff – ur. 02.09.1892

– Juta Planter – ur. 17.07.1922

– Zygfryd Planter – ur. 04.08.1927

– Berta Reich z domu Oborniker – ur. 20.10.1899

– Ida Zielińska – ur. 06.11.1879

– Regina Abraham z domu Blauszpan – ur, 30.10.1869

– Doria Cohn z domu Rotholz – ur. 05.05. 1858

– Herta Cohn z domu Lewin – ur. 18.04.1893

– Wilhelm Rosenfeld – ur. 04.10.1886

– Klara Blatt – ur. 27.01.1861

– Hermine Jacobsohn z domu Badt – ur. 01.08.1884

 

2. Osoby urodzone i zamieszkałe w Swarzędzu

– Paula Lewin z domu Rotholz – ur. 24.04.1868

– Era Falian – ur. 25.04.1862

– Rudolf Griffel – ur. 23.12.1926

– Erika Griffel – ur. 04.11.1928

– Henryk Griffel – ur. 23.07.1930

– Anna Griffel – ur. 04.07.1934

– Rosa Poznańska z domu Hansee lub Nansse – ur. 01.05.1904

 

 

Źródło: Zeszyty swarzędzkie 2011  <-- KLIKNIJ TUTAJ

 

 

 

Pochówki Żydów z getta i obozów pracy

Są one związane z istnieniem na ziemi swarzędzkiej getta i obozów pracy dla Żydów. Pierwsze z tych miejsc znajdowało się w Kobylnicy, na narożniku ulic Swarzędzkiej i Dworcowej, przy domu Mizerskiego. Hitlerowcy zorganizowali tu najpierw getto dla obywateli polskich narodowości żydowskiej. W ramach akcji „Endlösung” zostali oni wywiezieni w grudniu 1941 r. do obozu masowej zagłady w Chełmnie nad Nemrem (Kulmhof). Wywieziono i zamordowano prawie 2000 ludzi. Potem w 6 barakach, od kwietnia 1942 r. do sierpnia 1943 r. mieścił się obóz pracy dla Żydów budujących połączenie kolejowe Kobylnicy z Kobylimpolem i dalej Franowem, drogę do Uzarzewa. Istnienie tego upamiętnia tablica na budynku stacji kolejowej

Kobylnica obóz pracy dla obywateli pochodzenia żydowskiego utworzony w kwietniu 1942 r. Więźniowie układali tory kolejowe na trasie Kobylnica- Kobylepole. Obóz zlikwidowano w sierpniu 1943 r.

Część zmarłych i zakatowanych Żydów miała zostać pochowana pod tymi torami lub w ich sąsiedztwie. Nie jest to jak dotąd udokumentowane znaleziskami ich szczątków. Pani Zofia Szumska z Kobylnicy pamięta drewniane baraki koło domu Mizerskiego, szubienicę, wozy na drewnianych kołach obciągnięte żelazną obręczą zwane „hela”, którymi wozili ich do pracy. Pracowali oni przy budowie torów kolejowych i bruku w stronę Uzarzewa. Często w czasie powrotu na heli leżały zwłoki. Pracujący tu Żydzi umierali też w następstwie panującej w obozie epidemii tyfusu. Z jej relacji wynika też, że w tym budynku przebywali też jeńcy francuscy pracujący przy budowie lotniska na Ligowcu. Część (?) żydowskich ofiar pochowano na cmentarzu parafialnym w Uzarzewie, tym nowym założonym w 1866 r. przy drodze do Gortatowa, na zboczu doliny. Przy płocie po prawej stronie znajduje się zbiorowa mogiła mająca około 5 metrów długości i 2 metry szerokości. Są w niej pochowani Żydzi zmarli i zabici w obozie w Kobylnicy, Sarbinowie, Gruszczynie i być może Goratowie. Tablica na grobie głosi

ZBIORCZA MOGIŁA OBYWATELI POCHODZENIA ŻYDOWSKIEGO POMORDOWANYCH I ZMARŁYCH W OBOZIE PRACY W KOBYLNICY

Pan Aleksander Giełdon z Sarbinowa sam widział Żydów w szkole w Sarbinowie. Wie, że byli też w Goratowie. Jego nieżyjący już znajomy pan Kapitan na polecenie Niemców przywiózł tu zwłoki 3 czy 4 Żydów z Sarbinowa. Zwłoki Żydów z obozu w Gruszczynie gdzie sadzili las w stronę Zielińca wywoził do Uzarzewa Stanisław Idziak. Żydzi sami chowali swoich zmarłych. Ilu ich jest tu pochowanych dokładnie nie wiadomo, wymieniana jest liczba nawet około 300. Ksiądz Beisert zapisał w kronice „pochowania na tym cmentarzu katolickim ok. 100 Żydów we wspólnym grobie, zamordowanych wzgl. do śmierci wyczerpanych przy budowie bruku na odcinku drogi Swarzędz- Górtatowo”. Jego samego nie było w tym czasie w Uzarzewie. Z relacji mieszkańców wsi wynika. Że po wojnie szczątki z szeregu grobów mogły zostać złożone w tym jednym. Z pewnością żydowskie groby zajmowały większy obszar niż nieistniejąca do dziś mogiła. Uzarzewska mogiła Żydów to jedyne zachowane miejsce ich pochówku na ziemi swarzędzkiej.

Obóz w Sarbinowie znajdował się w szkole. Więźniowie pracowali przy naprawie dróg, kopaniu rowów i usuwaniu śniegu. Założony jesienią 1942 r. został zlikwidowany pod koniec tego roku. Więźniów przeniesiono do obozu w Gruszczynie założonego w 1941 r. i też zlikwidowanego w 1942 r. O obozie w Gortatowie brak bliższych danych. Najstarszy i największy obóz mieścił się w Swarzędzu w rejonie dzisiejszego budynku nastawni PKP przy ul. Nowowiejskiej- Reja. Początkowo (?) był tu tylko obóz jeniecki, w którym więziono jeńców polskich, a później angielskich (lotnicy) i radzieckich. Grób lotnika angielskiego z tego obozu był na cmentarzu przy ul. Poznańskiej, miał on zostać ekshumowany przez rodzinę. Obok został usytuowany obóz żydowski. Źródła podają rozbieżne daty jego powstania, świadectwo pani Anny Liczbańskiej mówi o lipcu 1940 r., informator o obozach wymienia datę 12.VII.1941 r. Bardziej zgodne są daty jego likwidacji 23 lub 26 sierpnia 1943 r. Rozbieżności dotyczą też liczby przebywających w nim Żydów: przeciętnie 300-400, przeciętnie 1200, około 700 w ciągu całego okresu istnienia obozu. Obóz przetrwało około 100 z nich. W aktach swarzędzkiego USC została odnotowana taka sama ilość tych, którzy nie przeżyli. Zostali oni pochowani na cmentarzu przy ul. Poznańskiej między obecną proboszczówką, a końcem cmentarza. Miały to być masowe, głębokie groby, a wrzucane zwłoki przesypywano wapnem. Nie pozostał po nich żaden ślad. Inne przekazy mówią o możliwości ich pochówku na dawnym kirkucie i odpowiednio o pojedynczym lub zbiorowym grobie. Zgodne są relacje, ze baraki na polu Rajewicza były otoczone drutem kolczastym pod napięciem, że była szubienica, odwszalnia i krematorium przypominające wiejski piec do wypieku chleba. Największa egzekucja za próbę ucieczki miała miejsce latem 1940 r., a więc na początku istnienia obozu. Inni byli topieni w sąsiednim bagnie, był też nawet spalony żywcem w piecu odwszalni. Podobnie jak w przypadku Kobylnicy nie można wykluczyć możliwości grzebania zmarłych lub zabitych podczas pracy w sąsiedztwie torów. W późniejszym okresie istnienia obozu ciała zmarłych czy powieszonych były palone w krematorium. Pytanie czy także wywożonych poza teren obozu i tam mordowanych w nieznanym miejscu chorych, zwłaszcza na tyfus. Odnotowano wybuch epidemii tej choroby wśród Żydów. Tak jak w Kobylnicy na budynku stacyjnym PKP w Swarzędzu znajduje się tablica upamiętniająca istnienie obozu

Na linii kolejowej Swarzędz- Antoninek mieścił się obóz pracy założony 12.07.1941 r. dla obywateli pochodzenia żydowskiego z Polski i Niemiec, przeciętnie pracowało 1200 osób. Obóz zlikwidowano 26.08.1943 r.

 

 

 

Źródło: „Cmentarzyska i cmentarze niegrzebalne ziemi swarzędzkiej” Ewa J. i Włodzimierz Buczyńscy

 

 

 

 

Eksterminacja ludności polskiej

Znamienną cechą wszystkich poczynań władz hitlerowskich na polskich ziemiach wcielonych do Rzeszy, w tym na terenie Swarzędza, było dążenie, aby z pomocą wszelkich dostępnych środków i zasobów energii tereny te jak najszybciej zniemczyć i zarazem doszczętnie zniszczyć polskość we wszystkich jej przejawach. Służyła temu cała polityka hitleryzmu, system zmasowanego terroru, rozbudowane formy dyskryminacji oraz metody pruskiej systematyczności i żelaznej konsekwencji jakie cechowały planową realizację tych zamierzeń.

Głównymi ośrodkami martyrologii Polaków były w Wielkopolsce: siedziba gestapo w Poznaniu w gmach byłego „Domu Żołnierza”, więzienie przy ul. Młyńskiej i obóz w Forcie VII w Poznaniu, więzienia w Rawiczu i we Wronkach oraz obóz koncentracyjny w Żabikowie pod Poznaniem. Zginęło w nich lub było przetrzymywanych także wielu mieszkańców Swarzędza.

Już na początku okupacjo zostały ciężko naruszone prawa i zwyczaje wojny w odniesieniu do ludności cywilnej Swarzędza. Rozplakatowane w mieście w dniu 11 października 1939 r. zarządzenie władz doniosło, że wyrokiem Sądu Specjalnego przy Dowódcy Okręgu Wojskowego rozstrzelano trzech mieszkańców Swarzędza: Jana Pawlaka, Kazimierza Witkowskiego i Edmunda Knade.

Odtąd zaczęła się planowana, przemyślana i przygotowana akcja eksterminacji bezpośredniej Swarzędzan. Trwała ona z różnym nasileniem przez cały okres okupacji. W pierwszej fazie, od października 1939 r. uwięziono dziesiątki obywateli w charakterze zakładników, których trzymano w fabryce mebli przy ul. Wrzesińskiej oraz w budynku przy ul. Krętej. W charakterze zakładników byli przetrzymywania także harcerze swarzędzcy m.in.: Edmund Soszyński, Kazimierz Siejak i Stanisław Knade. O losach wielu aresztowanych zachowały się skąpe wiadomości lub ślad po nich zupełnie zaginął. W dniu 20 października 1939 r. zginął w Bydgoszczy proboszcz ze Swarzędza ks. Stanisław Koźlik. W nieznanych okolicznościach rozstrzelany został w dniu 8 listopada 1939 r. 20-letni elektryk z zawodu, harcerz Rzeczypospolitej aresztowany 27 października, czynny w obronie miasta Władysław Gruszczyński. Aresztowany także  w październiku 1939 r. Mieczysław Polanowski, z zawodu stolarz, który aktywnie uczestniczył w Harcerskim Pogotowiu Wojennym, był więziony przy ul. Młyńskiej w Poznaniu i we Wronkach, a zginął w dniu 24 lutego 1941 r. w obozie koncentracyjnym w Mauthausen. Trzymany w charakterze zakładnika burmistrz Swarzędza Tadeusz Staniewski poniósł śmierć w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie (25 sierpnia 1940 r.) W kazamatach Fortu VII w Poznaniu śmierć męczęńską ponieśli: cechmistrz stolarski i działacz spółdzielczy Marian Nurkowski,55-letni mistrz stolarski i powstaniec wielkopolski Stanisław Kwaśniewski w dniu 22 kwietnia 1940 r. Zygmunt Utrata, uczeń stolarski, przewieziony z Fortu VII został rozstrzelany w Swarzędzu w dniu 18 października 1939 r.; 70-letni stolarz Roman Talarczyk (7 marca 1940 r.) i 55-letni kowal Walenty Owczarzak w dniu 23 lutego 1940 r.

Krwawy odwet brał również okupant za udział swarzędzan w kampanii wrześniowej. Już w październiku 1939 r. władze okupacyjne wszczęły śledztwo przeciwko żołnierzom Batalionów Obrony Narodowej. Aresztowano ich dowódców, kilku dowódców kompanii, grup podoficerów i szeregowców. Niektórych z nich aresztowano w obozach jenieckich. Śledztwo w tej sprawie prowadzono ponad rok (od października 1939 do grudnia 1940 roku). […] Wśród objętych aktem oskarżenia znalazł się dowódca II Batalionu kpt. Antoni Cichoń oraz kilkunastu innych żołnierzy ze Swarzędza: ppor. Klemens Kitka- dowódca kompanii swarzędzkiej, Kazimierz Piechowiak- plutonowy, strzelcy: Antoni Gadziński, Wincenty Chałupka, Maksymilian Gajewski, Roman Gałdyński, Władysław Mach, Stanisław Michalski, Władysław Mikołajczak, Franciszek Nowaczyk, Piotr Pilarczyk, Roman Strojny, Adam Szpotański, Maksymilian Wienke i Sylwestra Zgołę. Spośród wyżej wymienionych skazano na karę śmierci: Klemensa Kitkę, Maksymiliana Gajewskiego, Romana Gałdyńskiego, Władysława Mikołajczaka, Romana Strojnego, Maksymiliana Wienke i Sylwestra Zgołę. Wyroki wykonano 14 października 1941 r. w więzieniu w Poznaniu przy ul. Młyńskiej. Pozostałych oskarżonych uniewinniono.[…]

Kolejna fala aresztowań miała miejsce w listopadzie 1939 r. W niemieckiej korespondencji urzędowej za jej przyczynę podawano przygotowanie przez Polaków powstania na dzień 11 listopada, to jest w rocznicę odzyskania niepodległości. W rzeczywistości chodziło Niemcom o jeszcze jeden akt terroru oraz o aresztowanie osób poszukiwanych przez Gestapo w obawie rozpoczęcia przez nie działalności konspiracyjnej. Spośród mieszkańców Swarzędza aresztowano wtedy między innymi mistrzów stolarskich: Stanisława Skrzypczaka, który został osadzony w obozie koncentracyjnym najpierw w Gross-Rosen, a później w Buchenwaldzie, Tadeusza Dobińskiego i Kazimierza Filipowicza, członka Straży Obywatelskiej, więzionego najpierw w Forcie VII, a później w Buchenwaldzie. […]

W początkach 1940 r. miały miejsce kolejne aresztowania wśród mieszkańców Swarzędza. Grupę aresztowanych osób uwięziono najpierw w Forcie VII w Poznaniu, a później w obozach koncentracyjnych. Byli to m.in.: Marian Szymkowiak (stolarz), urzędnik Stefan Szczublewski, stolarz Józef Szydrowski, tokarz w drzewie Walenty Kaczmarek, Józef Kaleta i Edmund Sobkowiak hutnik. Trzej ostatni byli w 1939 r. członkami Straży Obywatelskiej.

W maju 1941 r. w więzieniu przy ul. Młyńskiej w Poznaniu stracony został stolarz Józef Skrzypczak. W więzieniu tym zginęli również Stefan Seremak (25 maja 1943 r.), kupiec Antoni Marciniak (21 sierpnia 1942 r.) i Władysław Fiszerowicz czeladnik rzeźnicki (6 października 1942 r.) Na Młyńskiej więziony był za pomoc niesioną Żydom w obozie w Swarzędzu uczeń stolarski Czesław Rzepecki. Zwolniony zmarł w 1942 r. w wyniku odniesionych tam obrażeń.

Aresztowania mieszkańców Swarzędza trwały przez cały okres okupacji. Wielu spośród aresztowanych zginęło w więzieniach hitlerowskich i w obozach koncentracyjnych.[…]

 

 

Źródło: „Dzieje Swarzędza. Monografia” Stanisław Nawrocki 

 

 

 

logo

Odwiedza nas 6 gości oraz 0 użytkowników.


Copyright © 2013. All Rights Reserved.